Uwielbiam książki podróżnicze i reportaże. I odległą, egzotyczną Azję. Fascynują mnie Chiny, Indie, nie pogardzę Wietnamem, Tajlandią, Kambodżą. Kiedyś czytałam wszystko, co wpadło mi w ręce, aż w końcu zraziły mnie „Moje Indie” Kreta., gdzie w jednym z pierwszych zdań autor pisze coś w tym stylu, że wysiadł z samolotu, znalazł się na ulicy i od razu poczuł się jak w domu. Na Boga! Tam nie można poczuć się jak w domu, wiem, co piszę, wszystko jest inne i zadziwiające. Dalej nie było lepiej. I wtedy obiecałam sobie, że będę omijać pozycje podróżnicze „komercyjne”, gdzie zawodowy autor - podróżnik poleciał z myślą o napisaniu książki, szukał więc zabytków, dziwactw i spektakularnych zdarzeń i obrazów. I tak szukając pasującego mi reportażu natknęłam się na „Czerwony pył”. Ta książka nie jest relacją z komercyjnej wyprawy, nie skrzy się humorem, jak u Cejrowskiego, to jest samo życie.
Chiny, kraj olbrzymi, nieodkryty. I państwo, i naród wielkości kontynentu. Turystom znany najczęściej tylko z największych metropolii, atrakcji turystycznych, ewentualnie miejsc o spektakularnych widokach. Pekin, Szanghaj, Klasztor Shaolin, Armia Terakotowa, mur chiński, góry Tianmen, czy przełom Jangcy. Ale co się dzieje tysiące kilometrów stamtąd, na odległej prowincji, jak żyją ludzie, jakie mają problemy i poglądy, co determinuje ich postępowanie i dramatycznie ciężkie życie, jaki wpływ ma nich polityka rządu odległego o pół kontynentu.
Autor. Pisarz, Fotograf, malarz, ko...