Romans historyczny w najlepszych tradycjach dawnej prozy romansowej.
Mniej uczuciowej egzaltacji, więcej solidnego oparcia na tle społeczno-obyczajowym XIX-wiecznej Galicji.
Skojarzenia z Austen, trochę z Orzeszkową cisną się same. Ten klimat, ten styl...! To lubię.
Fakt, że to nie Marta lecz Leopold właśnie - jest dodatkowym smaczkiem. Bardzo mi się ten romans podobał. Bardzo.
Cieszę się, że na niego trafiłam.