„Dracul” to fantastyczna książka, która wprowadza nas w świat słynnego „Drakuli”. Autorzy napisali prequel cenionej klasyki na bazie notatek Brama Stokera i nawet stworzyli z jego postaci głównego bohatera co okazało się być genialnym zabiegiem.
„Czasem nasze najgłębsze obawy to te, które trzymamy tuż przy sercu. Nigdy nie przestałeś wierzyć, tylko przestałeś przyznawać, że wierzysz.”
Fabuła książki wciąga już od pierwszych stron i pomimo, że momentami wkrada się do niej lekki chaos to dosłownie mnie oczarowała. Historia kryje w sobie wiele faktów, z życia Stokera i jego rodzinny, ale i fikcji literackiej. Momentami ciężko jest odróżnić jedno od drugiego przez zacierające się granice i genialne skomponowanie w całość. Miło było wrócić do pierwotnej wizji wampira przedstawianego jako krwiożerczą bestię, a nie słodkiego modnisia, w którym zakochają się nastolatki. To właśnie dzięki temu czuć dreszcze przebiegające po plecach i zło w czystej postaci, które może zaatakować w każdej chwili.
Jednak historia Brama kryje w sobie także drugie dno i pokazuje nam, że nie wszystkie istoty nadprzyrodzone muszą być złe. Na przykładzie niani, która okazuje się być Dearg-Due widzimy, że można z nimi nawiązać przyjacielską relację i zobaczyć ciepło, które płynie z ich serca.
Na samym końcu książki możemy znaleźć informacje od autorów jak wiele zaczerpnęli oni elementów z notatek Stokera i uwierzcie, ż...