Wow. To wyrażenie najczęściej pojawiało się w mojej głowie w trakcie czytania. Będę szczera, nie przepadam za główną bohaterką, czasem czuję do niej sympatię i zrozumienie, ale z reguły była dla mnie całkiem obojętna, właściwie to lubiłam tylko Mor po pierwszych kilku rozdziałach, wszystkie inne postacie były dla mnie jeszcze lekka tajemnicą, ponieważ wiedziałam, że akcja z 1 tomu musi się jakoś odbić na ich osobowościach, dlatego podchodziłam do nich z rezerwą. Z kolei wszystkie łóżkowe sceny, a konkretnie ich szczegóły uznawałam za całkowicie zbędne i zbyt wulgarne, jak na powieść młodzieżową. Potem już wiedziałam czemu mi po prostu nie pasowały, późniejsze seksualne momenty wydawały się być bardziej naturalne i nie odczuwałam od nich żadnego wulgaryzmu, w związku z czym czytając były dla mnie na równi neutralne jak pozostała część książki. Nie wiem czy to kwestia dopasowania bohaterów, czy umiejętności pisarki, ale całkiem nieźle to udźwignęła, nie wiało tu tandetą. Odważnie jak na młodzieżówkę.
Niżej leciutki spoiler??
Kiedy autorka zaczęła nam pokazywać „prawdzie oblicze” Tamlina, to trochę uznałam to za przesadę, z dobrego do złego poprzez pstryknięcie palcem, ale stopniowo zaczynamy poznawać powody, zaczynamy, a na pewno ja, dopasowywać wszystko z pierwszym tomem i zaczynamy wątpić w postać Tamlina już nawet na początku tej historii, mając w głowie wszystkie nowe informacje dotyczące jego osoby. Bardzo ciekawy zabieg, podobał mi się. Bezczelny i ...