Z przyjemnością sięgam po każdą książkę Terry Pratchetta. Lubię jego absurdalny i sarkastyczny humor, zawsze wyśmienicie się bawię.
Niestety jest zamieszanie wokół tytułu tej książki. Oryginalnie książka w tłumaczeniu na język polski nosiła tytuł „Strata”. Wcześniej w Polsce wydawana byłą pod tytułem „Warstwy wszechświata”. Dopiero następne wydania ukazały się pod tytułem „Dysk”, tak jakby to był chwyt marketingowy. Prawdą jest, że w powieści po raz pierwszy pojawia się planeta o kształcie dysku, ale oparta na innych zasadach. Powieść „Dysk” wydana w 1981 roku na dwa lata przed pierwszą powieścią serii Świat Dysku i nie jest związane z tą serią. Oprócz tego „Dysk” jest jedną z niewielu powieści science fiction, a seria Świat Dysku należy do gatunku fantasy. Jednak to nie ma wpływu na ocenę samej książki.
Ludzie rozprzestrzenili się po wszechświecie i żyją pokojowo z różnymi rasami we wszechświecie. Część z nich jest nawet nieśmiertelna. Część z nich dzięki zdobytym artefaktom potrafi formować planety od zera, według gustów zamawiających. Kin Arad jest ponad dwustoletnią kobietą, która od wielu dziesięcioleci zajmuje się budową planet. Pewnego razu spotyka nieznajomego, który nie dość, że potrafi się teleportować, to twierdzi, że istnieje płaska planeta z formie dysku. Kin wraz z innymi chętnymi wyrusza w kosmos, aby odnaleźć i zbadać tę planetę. Niestety statek rozbija się przy próbie lądowania i uszkadza samą planetę, misja badawc...