Dziennik Bridget Jones. Dziecko

Już kilka lat temu przeczytałam "Dziennik Bridget Jones" i dwie kolejne części opisujące przygody tej szalonej i niezbyt rozgarniętej trzydziestolatki, obejrzałam też filmy. Nie była to może moja ulubiona seria, jednakże momentami się dobrze przy niej bawiłam. Kiedy więc do kin weszła całkiem nowa, a zarazem kolejna odsłona historii Brigdet, postanowiłam, że zobaczę co tym razem wymyślono. Niestety rozczarowałam się tym filmem, mimo to stwierdziłam, że dam szansę książce, która wyszła razem z nim.

I tak sięgnęłam po tę książkę... I niestety, uważam, że jest ona o wiele gorsza niż film. Nie ma w niej już zabawnych gaf, a jedynie żenujące opisy "śmiesznych" przygód ciężarnej Bridget, która zbliża się do 40tki... Wydawać by się mogło, że w tym wieku i w tym stanie nasza bohaterka "ogarnie się" i stanie się przynajmniej odrobinę bardziej odpowiedzialna, tymczasem jej zachowanie i przemyślenia są tak idiotyczne, że aż momentami zastanawiałam się, czy to nie są aby opisy mało rozgarniętej nastolatki. Jednym z wielu negatywnych aspektów tej książki jest ponowne pojawienie się Daniela. Jest on drugą irytującą postacią w tej książce. Szkoda, że nie został w tej książce uśmiercony, tak jak to było w filmie, bo filmowy drugi domniemany tatuś dziecka Bridget był przynajmniej ciekawy...
Ogólnie rzecz biorąc, nie polecam tej książki, według mnie nie jest nawet znośnym czytadłem.

Duża dawka humoru. Warto było tyle czasu czekać na kontynuację historii Bridget