Nie trawię filmu, podeszłam więc do lektury bez entuzjazmu. I całe szczęście, bo dzięki temu się nie rozczarowałam. Skąd fenomen? Naprawdę tego nie rozumiem. Pusta umysłowo trzydziestoletnia kobieta, która przejmuje się tylko swoją wagą (za twierdzenie, że 58 kg to prawie nadwaga miałam ochotę walnąć autorkę. Co prawda nigdzie nie znalazłam info o wzroście, ale jednak niech ja ją dorwę). Jej jedynym zainteresowaniem jest upijanie się co weekend. Tylko do tego są jej potrzebni przyjaciele (dziękuję za taką przyjaźń). Rodziną się przejmuje o tyle, o ile jest to jej na rękę. Do tego czuje oddech staropanieństwa na karku. Nie, to nie dla mnie. Miało być komediowo, wyszło przeciwieństwo dobrej zabawy.