Dużo jest ostatnio wywiadów-rzek, ale ta książka prędko zdobyła sobie uznanie czytelników. Wszyscy chwalą, wiele osób chce przeczytać. Chyba jest to zasługa pana Fronczewskiego, aktora cenionego, szanowanego i kojarzonego z aktorstwem 'starej daty', czyli bez skandali, bez epatowana życiem prywatnym. Znamy jego charakterystyczny głos.
Do książki podeszłam więc z 'oczekiwaniami'. Chyba fajerwerków i czego tak jeszcze. A książka nie zawiera ani jednego skandalu, aktor jest dobrym ojcem, dziadkiem, synem, kolegą, szanowanym człowiekiem.
I po przeczytaniu tego wywiadu-rzeki rzekłabym, że aż 'nie na nasze czasy'. I to jest chyba nie wina książki, ale 'naszych czasów'. Oczekujemy bowiem sensacji. A pan Fronczewski przypomina czytelnikom o tym, czym jest sztuka, czym jest teatr, i kim jest aktor, ale i zwykły, szary człowiek, nawet aktor, który ma swoich współpracowników, szefów, ambicje i niespełnione marzenia.
Książka przywraca wiarę w ludzi i świat wokół. Powolutku wgryzałam się w nią, i nie od razu się nią zachwyciłam. Ale stopniowo tak. Pan Fronczewski odwołuje się do swojego guru aktorskiego, czyli pana Holoubka, wymienia najważniejsze role teatralne, mówi o tym, czym jest dla niego teatr. I tymi pamiętnymi rolami jest: 'Król Lear', 'Hamlet' itp, czyli sztuki uniwersalne, o człowieku.
Bardzo mnie poruszyły wypowiedzi o życiu prywatnym, o rodzinie, pracy, dzieciństwie i młodości, o rywalizacji i przegranych, o tym, kto z roku był lepszy. Dobre jest to, że pan Fronczewski nie ma w sobie takiego bardzo współczesnego poczucia rywalizacji - to w pracy, zaś w życiu prywatnym - cieszy się tym co otrzymał od losu i ceni sobie rodzinę.
Książka jest wartościową lekturą, ale nie jest to wywiad-rzeka typu sensacyjnego. To książka spokojna, nostalgiczna. Ale ciepła i serdeczna. Bardzo zabawne są liczne anegdotki z życia teatralnego i SPATIF-u.
Na pewno to dobra lektura.