“Jak przechytrzyć nieboszczyka?” to kolejny przykład prężnie się rozwijającej komedii kryminalnej. Ale czy udanej? Elwira wraz z Lusią wybierają się na wakacje nad nasz polski Bałtyk. Kto był tam chociaż raz, świetnie zrozumie ich wybór. I już na początku pojawia się pierwsze kuriozum, mianowicie fakt, iż Lusia rezerwuje bilety na pociąg z półrocznym wyprzedzeniem. Lekka przesada, prawda? Ale idźmy dalej. Przyjaciółki są pełne zapału i nadziei, że spędzą aktywnie te dwa tygodnie. A na miejscu spotyka je niespodzianka! Domek, w którym spędzą ten letni i urzekający czas wygląda znacznie lepiej niż na zdjęciach. I chociaż są zdziwione, że po pierwsze gospodarze nie zostawili dla nich kluczy w umówionym miejscu, że pościel nie została zmieniona, że nie ma na stanie typowych plażowych akcesoriów to cieszą się, że w końcu odetchną od życia w wielkim mieście…. Radość jednak nie trwa długo, bowiem poszukując parawanów Lusia natyka się w szopie na… tytułowego nieboszczyka. Co się wydarzyło? Dlaczego umarł? Co zrobią dziewczyny? I na czym upłynie tak naprawdę ich urlop? Tego dowiecie się, czytając tę sympatyczną i lekką powieść. Ogólnie oceniając, śmiem stwierdzić, że czas spędzony na lekturze na pewno nie był czasem straconym. Autorki mają lekki styl pisania, barwnie opisują wszelkie wydarzenia, ale z drugiej strony… No właśnie, zawsze musi być jakieś ale. Zabawnych scen mogę zliczyć na palcach jednej ręki, takich wiecie, na których zaśmiałam się siarczyście, zaś samo zakończenie… Nie zaskoczyło mnie. Po tym ile autorki tajemnic wymyślały po drodze i jak wszystko się rozwijało, spodziewałam się po wyjaśnieniu zagadkowych zwłok czegoś bardziej spektakularnego. Ale wracając do plusów… Elwiry i Lusi nie da się nie lubić, chciałabym mieć takie przyjaciółki jak one. Chociaż diametralnie różne, to jednak uzupełniały się i co najważniejsze, w każdej chwili mogły na siebie liczyć. Polecam szczególnie fanom gatunku oraz osobom, które zwyczajnie chcą miło spędzić wieczór czy dwa przy lekkiej lekturze ;)