"Było to w czasach, kiedy ciemne mroki pełne magicznych zaklęć powoli rozświetlało światło Chrystusa. Było to w czasach, w których myśli pełne życzeń, przekleństw, pragnień, pożądań różniły się biegunowo od ust, które wypowiadały pierwsze słowa modlitwy, czyny zaś znaczyła krew, śmierć, gwałtowność. Było to w czasach, które nigdy nie przeminęły. To, co było - zdarzy się i zdarza się cały czas."
Już początek mnie zachęcił. Interesuję się wierzeniami naszych przodków, a o tym jest tu całkiem sporo. Czy człowiek jest w stanie się zmienić pod wpływem chrześcijaństwa? To właściwie kluczowe zagadnienie tej książki. Bohaterowie - tytułowa Jaromira i Gniewomir przechodzą swoista metamorfozę. Obok fikcyjnych postaci pojawia się tu historia życia świętego Wojciecha. Tutaj ta odległa postać z nudnych lekcji historii, nabiera barw, i staje się bliska. Historia traktuje o zmianie, stracie, miłości i przebaczeniu. Jest w tej książce niesamowity klimat, który wciąga, pochłania...
"Widział ją nieustannie pod przymkniętymi powiekami. Stała nad brzegiem jeziora. Wpatrzona w dal. Jaromira w zielonej sukni. Czuł nadal jej ciało, kiedy w tamtą czerwcową noc lgnęła do niego, jakby stanowiła jego własność, była jego integralną, nierozerwalną częścią. Pamiętał jej pocałunki. Najpierw wstydliwe, delikatne, później – zachłanne, kradzione ukradkiem w leśnej gęstwinie. Ale kiedy przychodził sen Jaromira znikała. Widział krew, coraz więcej krwi. Złe sny biorą się ze złych myśli. Dlaczeg...