Kalendarz i klepsydra

Tadeusz Konwicki
8.6 /10
Ocena 8.6 na 10 możliwych
Na podstawie 9 ocen kanapowiczów
Kalendarz i klepsydra
Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie
8.6 /10
Ocena 8.6 na 10 możliwych
Na podstawie 9 ocen kanapowiczów

Opis

W luźnej formie quasi-dziennika autor przywoływał epizody swojej nieprostej biografii: z nostalgią wspominał dzieciństwo na przedwojennej Wileńszczyźnie, dzielił się refleksjami nad literaturą i filmem, z satyrycznym zacięciem opisywał życie środowiska artystycznego w PRL, przytaczając wiele smacznych anegdot, pozwolił też, choć dyskretnie, zajrzeć w swoje życie prywatne. Obecnie tak pisze o motywach, które kierowały nim, kiedy godził się na wydanie swego dzieła w zupełnie odmiennej rzeczywistości: "Przystałem na wznowienie Kalendarza i klepsydry, ponieważ miałem ochotę lekko ocenzurować moich cenzorów, którzy trzydzieści lat temu znęcali się nad tą książką. Kalendarz i klepsydra to moja rzeczywistość i mój ówczesny świat, uwarunkowany moim losem i moim charakterem. Wiem o tym, że nie wszystkim może się podobać. Jestem z natury poczciwy i dobroduszny. Dlatego chciałem w tej książce okazać trochę literackiej drapieżności, napadając na kilka niewinnych i czcigodnych osób. Wstydzę się i przepraszam".

„Czasem myślę, że Warszawę wymyślił Konwicki. Niewykluczone, że koty również.” /Marcin Wicha/
„Nie ma wątpliwości. Tadeusz Konwicki napisał tę książkę z zaświatów-dzisiaj, ale bojąc się cenzury, wydał ją w 1976 r. Wydrapał Bogu zdania, które rozumiemy, ale one nie są z tej Ziemi. Nawet gdy „kolnął kogoś w zadek, nie szczędząc końskiej dawki cykuty”, nawet gdy zabluźnił, obgadał, zrobił to z obezwładniającym wdziękiem. Teraz ten bazyliszek siedzi na chmurce i cieszy się, gdy przewracając strony, rżymy jak konie i gdy łza się zakręci. Podziękujmy Mistrzowi, że sobie o nas przypomniał, bo po jego „walkach z samym sobą" stajemy się zwyczajnie lepsi. I piękniejsi.” /Magdalena Parys/
Gdy w 1976 roku książka „Kalendarz i klepsydra" pojawiła się na rynku, ustawiały się po nią długie kolejki. Dziś to pozycja klasyczna, ale niezwykle aktualna. Literatura, która zachwyca, prowokuje dyskusje i zmusza do refleksji. Książka, której strony zamieszkuje kot Iwan, celebryci z rodzinami, a przede wszystkim Polacy i Polska. Książka, którą trzeba znać. Po raz pierwszy wydanie „Kalendarza..." uzupełniają reportaże „Ameryka, Ameryka" – przenikliwe, ironiczne, chwilami dalekie od dzisiejszej politycznej poprawności notatki z podróży Autora za wielką wodę. Obserwujemy w nich dochodzenie do formy „łże-dziennika", dla której później Konwicki kilkakrotnie porzucał pisanie powieści i która stała się jego znakiem szczególnym.

„Ta książka mogłaby być moją ostatnią książką. Ostatnią prawdą-nieprawdą, strachem-udaniem, kokieterią-jękiem. Mogłaby się zakończyć męską konkluzją: omnis moriar”. (fragment)
Data wydania: 2020-02-10
ISBN: 978-83-240-6045-0, 9788324060450
Wydawnictwo: Znak
Stron: 480
dodana przez: Justyna_K
Mamy 1 inne wydanie tej książki

Autor

Tadeusz Konwicki Tadeusz Konwicki
Urodzony 22 czerwca 1926 roku w Polsce (Nowa Wilejka (dziś Litwa))
Syn Michała Konwickiego i Jadwigi z domu Kieżun. W młodości mieszkał w Kolonii Wileńskiej. Uczył się w Gimnazjum im. Zygmunta Augusta w Wilnie (1938−1939, później, aż do okupacji niemieckiej, tj. 1941 roku, gimnazjum istniało i młodzież mogła uczyć s...

Pozostałe książki:

Mała apokalipsa Kronika wypadków miłosnych Bohiń Iwan Konwicki, z domu Iwaszkiewicz. Biografia Kalendarz i klepsydra Sennik współczesny Kalendarz i klepsydra / Kompleks polski Kompleks polski Rzeka podziemna, podziemne ptaki Wniebowstąpienie Zwierzoczłekoupiór Czytadło Dziura w niebie Nowy Świat i okolice Dlaczego kot jest kotem? Kompleks Polski / Mała Apokalipsa Rojsty Wschody i zachody księżyca Zorze wieczorne / Czytadło Kilka dni wojny, o której nie wiadomo, czy była Nasze histerie, nasze nadzieje. Spotkania z Tadeuszem Konwickim Nic albo nic Nic albo nic / Kronika wypadków miłosnych Ostatni dzień lata Pamflet na siebie Pamflet na siebie / Rojsty Pamiętam, że było gorąco. Rozmowa z Tadeuszem Konwickim Rzeka podziemna, Podziemne ptaki / Nowy świat i okolice Wiatr i pył Wilno w starej fotografii Władza Z oblężonego miasta Zorze wieczorne
Wszystkie książki Tadeusz Konwicki

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Moja Biblioteczka

Już przeczytana? Jak ją oceniasz?

Recenzje

Historie chytrego Litwina

WYBÓR REDAKCJI
18.12.2022

Powróciłem do książki Konwickiego po wielu latach, przypomnijmy, że wydał ją w połowie lat 70., narobiła wtedy wiele szumu. Między innymi dlatego, że autor opisywał dość intymnie swoich przyjaciół; po publikacji Stanisław Dygat, który codziennie rozmawiał z Konwickim przez telefon, zerwał z nim stosunki na ponad rok. Można rzecz całą traktować za... Recenzja książki Kalendarz i klepsydra

@almos@almos × 27

Moja opinia o książce

Opinie i dyskusje

@almos
2022-12-18
8 /10
Przeczytane audiobook wspomnienia/dzienniki/listy
@katarzynaowsianko
@katarzynaowsianko
2021-12-09
9 /10
Przeczytane
@jatymyoni
2020-07-15
8 /10
Przeczytane Bardzo dobra książka L. polska
@rafalsocha
@rafalsocha
2020-03-02
9 /10
Przeczytane
@witwona
2015-01-23
5 /10
Przeczytane Książki dźwiękowe
@benioff
@benioff
2012-11-16
10 /10
Przeczytane
ME
@Melpo_mena
2011-04-18
8 /10
Przeczytane
@kakaja1
@kakaja1
2010-07-15
10 /10
Przeczytane
AL
@Alicja_W
2007-11-23
10 /10
Przeczytane

Cytaty z książki

Do Ameryki wjeżdżałem zemcjonowany, rozciekawionytej potężnej ośmiomilionowej Polonii, której w pas kłaniają się prezydenci, o której względy zabiegają politycy, która swoją powściągliwą potęgą wpływa na losy wielkiego mocarstwa.
Zaczynam szukać braci Polaków. - Ja się z Polakami nie zadaję - mówi jeden. - Ja unikam Polaków - powiada drugi. - Ja uciekam przed Polakami. To tylko kłótnie, intrygi, oczernianie się wzajemne - powiada trzeci.
Dygat jest największą siłą destruktywną, z jaką się w życiu spotkałem. Jego moc nizczycielską można mierzyć tylko na megatony, jak bombę wodorową. A ja jestem jedynym ciałem fizycznym na ziemi, które nie uległo sile destrukcji Dygata. Już kruszałem, już zaczynałem rozpadać się powoli i Dygat, zadowolony, szczęśliwy już wydawał bankiet pieczętujący mój upadek, a ja tymczasem zwijałem się nieoczekiwanie, wykonywałem pokrętne salto i już znowu stałem na równych nogach z przepraszającym, lisim uśmieszkiem fałszywego Litwina.
Dodaj cytat