Jedzenie to była pasza, żarło się co było i popadło, najlepiej piekielnie przyprawione (dla ukrycia, że zepsute), tonące w tłuszczu mięso popijane żurem. No chyba że był post, to jedzono tylko suchy chleb i ziemniaki. Mam dobre wyobrażenie kuchni staropolskiej, nie? Zachęcające menu, interesująca nazwa, renomowane Czarne, no jak tu nie chwycić za... Recenzja książki Kapłony i szczeżuje. Opowieść o zapomnianej kuchni polskiej