Fajna książka. To najlepsze określenie, jakie przyszło mi do głowy po odsłuchaniu "Kopernika". Fajne w niej są nawiązania do popkultury: od sienkiewiczowskich "Krzyżaków" po "Grę o Tron". Fajny jest bogaty rys historyczny omawianych przez Orlińskiego wydarzeń, bo autor szeroko rozpisuje się o stanie nauki w czasach Kopernika, sytuacji geopolitycznej i światopoglądowej panującej w ówczesnej Europy, czy nawet procesie wydawania książek. Fajna jest też interpretacja, (bo słuchałem audiobooka) Andrzeja Ferenca.
Ale "Kopernik. Rewolucje" ma też wady i to całkiem sporo: książka momentami nudzi i to pomimo wplatania w treść masy anegdot i lekkiego stylu, bo Orliński za daleko zapędza się w opisy arkanów polityki Księstwa Warmińskiego: wiele tu nazwisk, sporo dat i niekończących się dygresji, za to niewiele dowiemy się o życiu samego Kopernika, (chociaż autor darzy swojego bohatera wielką sympatią), jakim był człowiekiem, co jadał na śniadania, jaki był jego ulubiony kolor itd. - tutaj jednak autor, ze względu na ogólną biedę w materiale źródłowym jest usprawiedliwmy. Gorzej, że z książki niewiele dowiemy się o pracy naukowej astronoma z Fromborka, jakby Orliński bał się, że czytelnik nie podoła zrozumieniu tej wiedzy.
„Kopernik. Rewolucje” to fajna książka, której treść orbituje wokół postaci wielkiego astronoma, i epoki, w której przyszło mu żyć i pracować, jednak pozostawia czytelnika z poczuciem niedosytu. Za mało o Koperniku i jego spuściźnie naukowej, zbyt wiele o polityce Księstwa Warmińskiego, gdyby te akcenty rozkładały się trochę inaczej, to byłaby świetna książka, a tak jest „zaledwie” fajna.