„Lodowa korona” to pierwszy tom dylogii. Jest zarówno debiutem Grety Kelly i muszę przyznać, że bardzo dobrym debiutem.
Książka od pierwszy stron porywa do świata pełnego zdrad, magii i bohaterskich wyczynów. Nie zabraknie tutaj również miłości i wrażliwości. Bardzo polubiłam główną bohaterkę, księżniczkę, która z jednej strony była odważna i zdeterminowana by odzyskać swoje królestwo. A z drugiej strony była bardzo subtelna i delikatna. Ashia, bo o niej jest mowa, jest dziedziczką Lodowej Korony. Od miesięcy wraz ze swoją armią walczy z brutalnymi najeźdźcami. Zmuszona jest do szukania pomocy na dalekim południu, u swojego ojca chrzestnego. Książczynka posiada magiczne zdolności. Jest wiedźmą a swoje moce ukrywa przed innymi. Dlaczego? Czy Ashi uda się uwolnić swój lud? Przekonacie się sami.
To co lubię w fantastyce to magię i mroczne klimaty. I tutaj tego nie zabrakło. Od pierwszych stron czuć było, że księżniczka udaje się w niebezpieczną podróż. Bardzo lubię również dynamiczną akcję, która potrafi zaskoczyć. I tak również było tutaj. Oprócz Ashi, która uwielbiam i która zmienia się wraz z kolejną stroną, inni bohaterowie również dostarczyli wielu emocji. Nie jeden raz wzruszyli, ale również irytowali. Każda z tych postaci jest barwna i każda jest inna.
Autorka świetnie w swojej powieści połączyła intrygi polityczne z elementami fantastyki, a dodatkowo wplotła w to wątek obyczajowy. Nie każdemu to udaje się, ...