„Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się zniesprawiedliwości, lecz współweseli się zprawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Poza tym, że po trzech miesiącach chce się ją rzucić wpizdu. Azarazem zcałych sił trzymać."
Głos polskich dorosłych lesbijek oraz „beztroskich nastolatków przed trzydziestką". Opowieść o przygnębieniu miejscem, w jakim się znajdujemy. Niepowodzeniach sercowych i podążających za nami pierwszych miłościach. Kontrastem między dużymi a małymi miastami. Chęci odcięcia się od tego, co było, ale jednocześnie ogromnym sentymencie. Wciąż przewijających się tych samych twarzach w społeczeństwie LGBTQ+. Zmęczeniu posuwającymi się do przodu dniami.
Była to powieść dusząca i przygnębiająca. W tym tkwi jej trudność oraz największy urok. Czytało się ją topornie, ale jednocześnie ciężko nie docenić wiernego odbicia rzeczywistości, która w pewnym stopniu pokrywa się z tym, co sama miałam już nieszczęście zauważyć. Najchętniej bym o niej zapomniała, ale jestem zadowolona, że powstała. Powieść póki co zyskuje więcej niezadowolonych opinii, a ja natomiast skończyłam ją z myślą „auć, w punkt". I nie, sama nie będę głosić wielkiej sympatii do niej, bo jednak bronię się przed jej zawartością rękami oraz nogami, ale... Kurczę. Ważna była to perspektywa i dobrze nakreślona. A że psychicznie zostałam przez nią zniszczona... Cóż. Znałam ryzyko, gdy książkę otwierałam. I że styl pióra nieco przekombinowany... Ach. To akurat częściej mi się podobało niż odwrotnie i częściej do mnie trafiało niż przechodziło obok.
„Memento mori. Pamiętaj ośmierci wkażdym momencie życia. Pamiętaj: czas leci, musisz już awansować, zarobić milion, odhaczyć te wszystkie miejsca na świecie. Założyć firmę ipisać poczytnego bloga, bo żeby się wszystko udało, należy niezwłocznie przyspieszyć. Robić rzeczy, bo mamy coraz mniej czasu. Lecz jeśli faktycznie mamy go coraz mniej, jeśli itak wszyscy umrzemy, jeśli to wszystko itak się nie liczy, to kto zabronił nam przestać?"