Uwielbiam magiczne światy, mimo że jestem z pokolenia, które dumnie nosiło książeczkowe dowody osobiste, to nadal z przyjemnością czytam o elfach, trollach i gnomach, nawet jeśli książka dedykowana jest młodym czytelnikom. Choć z nadziejami usiadłam do lektury, to początki nie były łatwe, co prawda moja ocena o tym nie świadczy, ale zaraz to uzasadnię. W każdym razie przez co najmniej połowę tłumaczyłam sobie, że faktycznie nie jestem targetem tej książki. Tocząca się w niej nastoletnia schematyczna drama, tyle że w Krainie Efów, doprowadzała mnie do irytacji. Stwierdziłam, że niezależnie czy to magiczne istoty czy śmiertelnicy, problemy młodego pokolenia są zawsze te same, przynajmniej w literaturze.
Elysium, baśniową krainę, zamieszkują głównie istoty nadprzyrodzone, przepięknie i obrazowo opisane. Rys Elfów wybitnie przypadł mi do gustu, bo ukazano ich jako postacie niejednoznaczne, dumne, niepotrafiące kłamać, ale i okrutne. Ich charakterystykę świetnie oddaje opis
Elfowie są piękni, ale to piękno jest jak ścierwo złotego jelenia; pod skórą roją się zżerające padlinę robaki, gotowe w każdej chwili wypełznąć na powierzchnię.
W przepychanki z elfami zostają wmieszane dwie nastoletnie śmiertelniczki, siostry bliźniaczki, które w dzieciństwie zostały „przygarnięte” przez elfa Madoka. Obecnie zamieszkują pod jego dachem, wraz z siostrą półelfką, i opływają w dostatki. W świecie elfów śmiertelnicy to gorsza kategoria, choć nie do końca jest to dla mnie jasne, zresztą nie tylko to. Ponieważ w tej powieści informacja podawana jest oszczędnie albo brakuje jej uzasadnienia. Kraina Elfów została pobieżnie przedstawiona, szwankował też związek przyczynowo-skutkowy. Czytając ciągle pojawiały się u mnie pytania, jak to? skąd? dlaczego? Nic mi nie pasowało. Za to miałam do czynienia z młodymi efami, którzy dręczyli śmiertelniczki, przy okazji rozbierając je wzrokiem - typowe. Tyle, że jedna z nich była bardzo wytrwała i zacięta – typowe. Na szczęście z czasem historia nabrała dynamiki i weszła na inne tory. Zaczęło być ciekawie i ostro. Krew się lała, rodziły się niecne plany, pojawiały się zdrady, prym wiedli szpiedzy i polityka na wysokim szczeblu. Walka toczyła się o koronę. Zrobiło się ekscytująco a opowieść zaczęła przypominać grę strategiczną. W to mi graj, dlatego o ile na początku stwierdziłam, że nie będę czytać kolejnego tomu, bo to lipa nad lipy, o tyle wraz z ostatnią stroną, kiedy trup ścielił się gęsto, powiedziałam, że chcę więcej, bo baśnie mrokiem otulone bardzo lubię.