Pewnego dnia Paddington czeka na list od swojej cioci z Peru. Jednak zamiast listu, w jego łapki wpada ulotka, a na niej dwa napisy, które go bardzo zaciekawiły – wstęp wolny i nagroda. Postanawia wieczorem pokazać ją swojej rodzinie. Okazuje się, że jest to ulotka z klubu sportowego, gdzie następnego dnia ma odbyć się impreza charytatywna. Po niedługich dyskusjach rodzina Brownów wraz z misiem postanawiają się tam udać. Paddington oczywiście uzbrojony w zapas kanapek z marmoladą. Bardzo by chciał wygrać. Czy mu się uda? Czy to jest najważniejsze podczas takiej imprezy? Co jeszcze spotka misia i rodzinę Brownów?
To kolejna książka o przygodach Paddingtona, którą mamy przyjemność czytać. Zdecydowanie się nam podobała i to pod wieloma względami. To nie tylko ciekawa, ale również pouczają historia. Będzie doskonałym początkiem rozmowy o imprezach charytatywnych, o tym, czym są i o co w nich chodzi, o rywalizacji, chęci wygrywania itp.
Wizualnie książka jest śliczna. Znajdziemy w niej urocze, duże, kolorowe ilustracje, które są adekwatne do treści. Je po prostu chce się oglądać, a to sprawia, że zachęcają do sięgania po książkę.
Tekst jest ciekawy, napisany „pod dziecko”, czyli bez wielu trudnych, niezrozumiałych dla malucha słów. To sprawia, że z przyjemnością będą słuchały, a starsze pociechy samodzielnie czytały.
Okładka jest twarda i solidna. Dzięki niej książka nie zniszczy się zbyt szybko.
„Paddington idzie po złoto” to wspa...