Czy można tak... prawie niczego nie wiedzieć o życiu? A to, co wiedzieć, to tylko z zakazów i nakazów innych? Czuć się tak niedopasowaną do świata, jego dziwnych wymogów i standardów? Kwestionować "normalność" i zastanawiać się nad definicją "dziwności"? Och, drogie dziewczę... najwidoczniej można.
𝘗𝘦𝘴𝘵𝘬𝘪 to zbiór epizodów z życia bohaterki, przytoczonych scen, dialogów, rozmyślań. Forma dla mnie idealna (po raz setny powiem – kocham rwaną narrację). Te fragmenty można sobie dopasowywać do swoich doświadczeń wedle życzenia. Nie wszystkie pestkowe przeżycia czułam całą sobą, ale emocje i rozkminy, które im towarzyszyły już bardzo. Zaznaczyłam mnóstwo pięknych lub współgrających ze mną zdań.
Epizody są (chyba) ułożone chronologicznie (nie byłam tylko pewna rozdziałów o różnych chłopakach z imionami na M – czy to jakiś wybieg w przyszłość czy zwyczajne dumanie), więc można zauważyć, jak zmieniała się bohaterka i jej postrzeganie świata. Jak bardzo umacniała się w stwierdzeniu, że do tego świata nie pasuje. Nie czyta się tego łatwo (pod względem emocjonalnym), widząc do czego to prowadzi.
Jednak dla mnie ta lektura była smakowita i spodziewałam się, że tak będzie. Niemal każdy rozdział zostawiał we mnie nowy zachwyt. I podobnie jak przy 𝘗𝘰𝘻𝘢 𝘮𝘯ą nie miałam wrażenia, że czytam smętną, brudną Polską Literaturę Współczesną, tylko prozę wyznaczającą własny kierunek. Taki, którym ja uwielbiam podążać literacko. Piękny, emocjonalny, kładący nacisk n...