"Piękna i socjopata" od autorki Anny Tuziak z Wydawnictwa WasPos to drugi tom serii Uroboros, który mogę dziś dla was zrecenzować. Przyznam że miałam pewien kłopot z tą serią bo działo się tu sporo i czasem sama się na siebie wykurzałam bo gubiłam wątki. Ale to takie moje kłopoty. Seria o dziwo mi się podobała choć nigdy nie byłam fanką powieści osadzonych w post apokaliptycznej rzeczywistości. Tutaj brnąc przez fabułę Grę Cieni jak i Pięknej i socjopaty w głowie przewijały mi się sceny jak z filmu. Kto wie może kiedyś autorka doczeka się ekranizacji? Co wy na to? Nie pogniewałabym się mogąc zobaczyć bohaterów z książki na szklanym ekranie. Ale wróćmy do fabuły. Jak już wspomniałam świat po wybuchu to realia w których autorka osadziła swoją historię. Chyba pierwszy raz skusiłam się na książkę tego typu. Bohaterowie przedstawieni są tutaj w sposób dość ciekawy. Jednym się kibicuje a innych najchętniej wyrzuciłoby się z książki. Czarny charakter w osobie gubernatora Stanforda jest taką właśnie postacią dla mnie. Niby czytelnik potępia jego zachowanie ale bez takich postaci moim skromnym zdaniem fabuła wielu książek byłaby płaska i bezbarwna.
Za to bardzo zżyłam się i mocno kibicowałam poczynaniom Azury czy Logana. W Pięknej i socjopacie dochodzi nam jeszcze tajemnicza postać Irlandczyka o imieniu Declan. Swoją drogą jednym z moich ulubionych fragmentów w tej książce jest ten gdy Azura poznaje tego mężczyznę. Nie zdradzę za dużo bo po co spojlerować.
Podróż w jaką wyruszą tutaj nasi bohaterowie od początku do końca jest naszpikowana niebezpieczeństwem. Czuć na karku oddech gubernatora. Do końca nikt z naszych bohaterów nie wie komu może zaufać a na kim może się zawieść W myśl zasady przyjaciół trzymaj blisko a wrogów jeszcze bliżej. Każda postać kryje w sobie tajemnice których wyjście na jaw może diametralnie zmienić ich postrzeganie.
Do końca nie wiesz kto w tej grze okaże się pionkiem a kto bardziej wpływową figurą szachową? Kto jest marionetką w czyich rękach, i kto wyjdzie obronną ręką z opresji.