Hej, moje kochane Moliki 🌷
Niejednokrotnie wspominałam, że jestem fanką twórczości Huberta Hendera. Po przeczytaniu „Polowania” upewniłam się tylko w tym przekonaniu – autor przygotował bowiem kolejną czytelniczą ucztę, która była wyjątkowo smaczna i doprawiona w każdym calu! Jeżeli jeszcze nie skosztowaliście tej literatury, to zachęcam Was do sięgnięcia po pierwszy tom – „Milczenie” (wcześniejsze recenzje są na moim profilu). Smacznego!
Tytuł: „Polowanie” (tom IV)
Autor: Hubert Hender @hubert_hender
Wydawnictwo: Bukowy Las @wydawnictwobukowylas
Moja ocena: 11/10 ⭐⭐⭐⭐⭐
Aspirant Igor Fijałkowski i jego kompan z posterunku, Filip Krauze, to niezastąpiony duet. Poprzednia część („Potwór”) niemalże doprowadziła mnie do palpitacji serca, a finałowe sceny nie dały o sobie zapomnieć. Głodna tych emocji i kontynuacji poruszonych wątków, już przebierałam nogami, aby móc dobrać się do lektury. I cóż, było warto…
Ze śpiączki wybudza się Fijałkowski, natomiast Krauze, po dramatycznych wydarzeniach, „zapada się pod ziemię”. Życie policyjne dało im w kość, jednakże trzeba przyznać, że na nich nie ma mocnych – „Kiedy wszyscy inni śpią albo oglądają telewizję, my z Igorem polujemy na tych sku********. Jesteśmy jak wygłodniałe doznań kłodzkie hieny”. Kocham! Kreacja bohaterów na najwyższym poziomie. Swoją drogą, spodobał mi się aspekt życia rodzinnego policjantów.
Co tu się dzieje, to w głowie się nie mieści – rozszarpane zwłoki kobiet...