Widząc zapowiedź książki „porzucona narzeczona” autorstwa Magdaleny Krauze od razu wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Co prawda to moje pierwsze spotkanie z piórem Pani Magdy, ale opis był na tyle zachęcający, że zwyczajnie nie mogłam się oprzeć. Jaka była moja radość, kiedy książka trafiła w moje ręce! Musiałam trochę powalczyć sama ze sobą, aby nie rzucić czytanej książki i od razu nie zabrać się za najnowszy tytuł!
Akcja toczy się dość szybko. Wiecie, że wolę książki, w których wydarzenia nie mają zawrotnego tępa i lubię sobie dryfować po opowieści. Tutaj jest inaczej. Mimo to, że wolę odrobinę wolniejszy czas rozwoju wydarzeń, w tym przypadku mimo wszystko czytało mi się powieść dobrze.
Jest to ten typ książki, który spokojnie można wciągnąć w jeden wieczór. Historia jest naprawdę porywająca, a fakt, że poznajemy Zuzannę w białej sukni, płaczącą i porzuconą przez ukochanego Kamila sprawia, że chcemy przecież dowiedzieć się, dlaczego to się stało. Czy Kamil miał konkretny powód do tak brutalnego porzucenia? I to jeszcze przez SMS!
No właśnie… Sprawa Kamila. Moim zdaniem ten wątek mógłby być bardziej rozwinięty. Z jednej strony dowiedzieliśmy się, co właściwie się stało, ale jakoś tak… Czegoś mi zabrakło. Najgorsze jest to, że sama nie umiem określić, czego dokładnie. Po prostu Kamila w tym wszystkim było za mało. Z drugiej strony może to i lepiej? Dzięki temu faktycznie mogliśmy poczuć, jakim lekkoduchem był ...