Poziom śmierci

Dobra książka sensacyjna. Główny bohater Jack Reacher to według mnie takie połączenie MacGyvera i Jamesa Bonda. Małe, senne miasteczko i dwa trupy. Tych osób było mi szkoda. Dalej to już niemal każda strona zionęła kolejnym trupem. Różnica polegała na tym, że tych pozostałych wcale nie żałowałam. Uważam, że sobie na to zapracowali. Fabuła oparta na starych jak świat żądzach tj. żądzy pieniędzy a co za tym idzie w parze, władzy. Przekraczanie granic w realizacji tych żądz wielu nic nie przeszkadzało. Ale jak potoczyły się losy bohaterów to musicie przeczytać sami.

Skoro Walentynki, to i pytanie: Kto ostatnio z książkowych lub serialowych bohaterów skradł Wasze serce? Mnie spotkało to za sprawą Jacka Reachera, którego początkowo poznałam dzięki serialowi, a ten spodobał mi się na tyle, że szybko sięgnęłam po książkę. Serial był świetny, ale to książka wystrzeliła mnie na inną orbitę i choć znałam już główny suspens, to nie przeszkadzało mi to w delektowaniu się precyzyjnymi detalami powieści, na które w ekranizacjach zazwyczaj brakuje czasu.

Jack nie szuka kłopotów, ale dziwnym trafem one zawsze odnajdują jego. Przybywa do Margrave, z pozoru nudnego miasteczka w Georgii i ledwie przekracza jego granice, zostaje aresztowany. Właśnie popełniono morderstwo, a że Reacher jest jedynym obcym, automatycznie staje się głównym podejrzanym. Trafia do więzienia i będzie próbował przeżyć wśród najbardziej niebezpiecznych kryminalistów, a to dopiero początek jego kłopotów. Nie ma pojęcia, że wdepnął w sam środek naprawdę śmierdzącej afery.

Główny bohater to mieszanka idealna - superhero, samotny wilk i ostatni sprawiedliwy w jednym. Były żołnierz, któremu nieobce są sztuki walki, a ich opisy wybrzmiewają naprawdę fenomenalnie. Zagadka kryminalna, w którą zostaje wplątany, jest intrygująca i złożona, a sposób dedukcji Reachera kojarzy mi się z samym Sherlockiem Holmesem, choć ci dwaj nie mogliby się bardziej różnić. Małe amerykańskie miasteczko jest z zewnątrz tak idealne, że aż lśni, jednak wewnątrz toczy je zepsucie i zgniliz...

Ciekawa, wciągająca fabuła. Jest mrocznie, niebezpiecznie i dynamicznie. Główny bohater jest nieobliczalny, zdeterminowany i lojalny wobec własnych zasad, najbliższych i sprawiedliwości. Przed nim nie ma ucieczki, jeśli jesteś na jego liście, miej się na baczności, gdyż nie wiadomo kiedy przyjdzie po ciebie. Pozostałe postacie również bardzo charyzmatyczni, atrakcyjni i odważni. Z ogromną przyjemnością poddałam tej lekturze i nadal jestem fankę tej serii. Polecam.

Od dłuższego czasu robiłam podejście do Jacka Reachera. Wznowione wydania tak fantastycznie zróżnicowane kolorystycznie przyspieszyły ten proces. Na początku swojej opinii przytoczę krótką notkę napisaną przez The Sun: ,,Mógłby jedną ręką załatwić Jamesa Bonda, Brudnego Harry'ego, Jansona Bourne'a albo Ethana Hunta, a potem z raz czy dwa przelecieć ich dziewczyny, zanim złapie ostatni autobus i wyjedzie z miasta". Ja się z tym zgadzam w 100%. Polubiłam się Jackiem od samego początku. Lubię twardych mężczyzn, samotników, którzy wiedzą czego chcą. Mam słabość do Bonda i Huntera ale Reacher depcze im po piętach.
Teraz trochę o fabule. Jack zatrzymuje się w miasteczku Margrave, gdzie postanawia sobie zrobić mały przystanek przed dalszą podróżą. Nie zdążył zagrzać miejsca, a już został aresztowany w związku z podejrzeniem morderstwa. Pobyt w więzieniu to dopiero początek jego kłopotów...
Początek fabuły dość mocno kojarzył mi się z filmem Rambo, którego dosłownie po przekroczeniu miasteczka aresztowano tylko dlatego że był obcy. Dalsze losy oby bohaterów rozmijają się, ale mam wrażenie, że jest coś w postaci jaką stworzył Child co przypomina mężczyznę granego przez Stallone. Jack to silny, inteligentny facet, nie dziwię się, że kobiety na jego widok wariują. W tej historii zwariowała tylko jedna, ale byłam całym sercem za jej postępowaniem. Dziękuję autorowi, że wątek miłosny nie przysłonił meritum historii, której akcent pada na fałszowanie pieniędzy. Ciekawie rozpro...

Pierwsza książka Lee Childa z cyklu przygód Jacka Reachera, byłego żandarma. Znacznie lepsza od „Podejrzanego”, moim niezwykle skromnym zdaniem. W „Poziomie śmierci” narracja odbywa się w pierwszej osobie; Jack Reacher sam opowiada o wydarzeniach w spokojnym miasteczku Margrave gdzieś w Georgii, z dala od autostrady, gdzie znalazł się właściwie przypadkowo, wędrując bez celu po kraju. Margrave jest idealnie czyste, zadbane, nowe albo świeżo odnowione, a wszystko dzięki niebywałej szczodrości Fundacji Kilknera. Wszystkim przedsiębiorcom w mieście, nawet czarnoskórym starym fryzjerom, z usług których tygodniami nikt nie korzysta, Kilner wypłaca niesamowicie wysoką dotację, tysiąc dolarów tygodniowo, żeby nie musieli przejmować się klientami albo ich brakiem.

Zaraz po przybyciu do Margrave Reacher został aresztowany pod zarzutem zabójstwa. O dziwo, okazuje się, że sam szef lokalnej policji stara się go wrobić i twierdzi, że widział go w pobliżu miejsca zbrodni. Reacher ma dobre alibi, ale jego wykazanie zajmuje trochę czasu, więc w związku ze zbliżającym się weekendem, zostaje zamknięty w pobliskim więzieniu, gdzie źli faceci z bractwa aryjskiego próbują go zabić.
Kiedy w poniedziałek Reacher wychodzi z pierdla, okazuje się, że zamordowanym był jego brat, ważny pracownik Departamentu Skarbu. W tej sytuacji Reacher postanawia zostać w miasteczku i rozwikłać sprawę, co – po setkach perypetii i niebezpieczeństw – oczywiście w końcu mu się udaje.

Jack Reac...