„Lepiej już umrzeć” to książka, której byłam bardzo ciekawa i muszę przyznać, że mam do niej bardzo mieszane uczucia.
„CI, KTÓRZY WEJDĄ MU W DROGĘ, WCZEŚNIEJ CZY PÓŹNIEJ BĘDĄ MUSIELI SIĘ PRZEKONAĆ, ŻE… LEPIEJ JUŻ UMRZEĆ.
BO REACHER JEST GENETYCZNIE ZAPROGRAMOWANY DO TEGO, BY ZWYCIĘŻAĆ. I JEŚLI NIE DA SIĘ INACZEJ, SIĘGA PO ŚRODKI OSTATECZNE.”
Tak naprawdę odnoszę wrażenie, że Lee Child ma już coraz mniej do powiedzenia w tej serii, a prawie całą kontrolę przejął nad nią Andrew. Widać ogromne zmiany w fabule, która w moim odczuciu nie jest już tak dobrze dopracowana i przede wszystkim samym bohaterze - Jacku. Jacku, którego pokochałam od pierwszej części, ale jeżeli pójdzie tak dalej to niestety miłość ta wygaśnie.
Cała intryga jaką zaprezentowali nam autorzy być może nie jest najgorsza, ale zdecydowanie czegoś mi tutaj brakowało. Książki z tej serii zawsze miały to do siebie, że były mało realistyczne, ale tutaj odniosłam wrażenie, że całość została wręcz oderwana od rzeczywistości. Według mnie najzwyczajniej w świecie duet ten się nie sprawdza i chyba pora zakończyć swoją przygodą z Jackiem póki jeszcze całkowicie nie stracił całego swojego uroku.
„Lepiej już umrzeć” nie jest najgorszą książką, ale nie jest także takim wooow. Raczej mam do niej stosunek mocno obojętny. Jest, bo jest. Napięcia nie czułam, adrenaliny także. Na plus zasługuje fakt, że czytało się ją szybko, a s...