Pozostając w klimacie osieroconych jelonków*, postanowiłam sobie przypomnieć historię rodzimego koziołka – Rogasia. Matkę małej pokraki zabija ryś, na szczęście przed śmiercią głodową uratuje go drwal Jan Pogwizd. Koziołek wychowa się przy gospodarstwie i zaprzyjaźni z ludźmi. Coś jak Kajtek, tyle że z sierścią.
Do dziś jak widzę sarny na polu to się cieszę jak dziecko, sympatyczne mordki. Moja mama ma za to z jednym takim koziołkiem na pieńku, bo podgryza jej buraczki i do tego bezczelnie na nią szczeka.
*wiem, że jeleń i kozioł to dwie różne sprawy, ale tak jakoś wyszło ;)