W mojej domowej biblioteczce nadal pozostaje sporo książek, które jeszcze czekają na przeczytanie, choć staram się to nadrabiać. Jedną z tych najdłużej czekających jest "Runa" Very Buck- książka o przerażającym opisie. Ilekroć już po nią sięgałam, a było tego trochę, za każdym razem się poddawałam i odkładałam ją na miejsce. Aż do teraz.
Obecnie, będąc już po lekturze, stwierdzam, że na tę powieść trzeba być gotowym. Gotowym na mroczne opisy początków psychiatrii, szokujące metody leczeń "chorych" pacjentek, a przede wszystkim na traktowanie człowieka jako przedmiot doświadczeń- nic więcej.
Fabuła rozciągnięta jest na 600 stron, z czego te początkowe mogą wprowadzić czytelnika w monotonię i znużenie. Tak było ze mną, ale postanowiła iść za ciosem i czytać dalej. Dlaczego? Otóż główną zagadką tejże książki jest mała dziewczynka, Runa, której nikt nie potrafi wyleczyć, a która przeraża nawet tych największych naukowców. Bardzo chciałam poznać jej historię, tę z przeszłości- co się udało, jak i tę z przyszłości. Tutaj niestety się zawiodłam, bo autorka w pewnym momencie całkowicie ją pominęła, a przecież to ona stanowiła tutaj najważniejszy element. Zresztą całe zakończenie jest jakieś mało dopracowane i zbyt szybko przebiegło, oczywiście w porównaniu z całą fabułą. Rozczarowała mnie również postać Joriego- młodego studenta, inteligentnego, pracowitego, a jednak tak długo zaślepionego przez swojego mentora- Charcota i jego bestialskie poczynania wobec pacj...