...Domyślał się, że taki okrzyk mógł się dobywać jedynie z gardła Marii. Kiedy dobiegł do jej hamaka, ujrzał przyczynę jej przerażenia: olbrzymia, dziesięciometrowa anakonda, wciąż jeszcze zaczepiona ogonem o gałąź drzewa, na którym rozwieszony był hamak Marii, okręciła się już jednym zwojem wokół nóg kobiety. Olbrzymia paszcza anakondy była szeroko rozdziawiona. Maria nie była jeszcze unieruchomiona w śmiertelnym uścisku, tylko po prostu sparaliżowana ze strachu...