Rozegrałem przygodę cztery razy. Za pierwszym razem w pogoni za mityczną wiedzą dość szybko zginąłem. Za to następne były zdecydowanie dłuższe i bardziej owocne.
Nie wiem, czy właśnie tak ta książka wygląda, albo to był pech w wyborach i rzutach, ale tutaj fabuły za bardzo nie ma. O ile w pierwszym tomie był cel, do którego trzeba było się udać. Tak tutaj po prostu kluczyłem w eksploracji dziczy. Teoretycznie to jest fabuła według założeń, czyli aby jako Doktor Antropologii zbadać dzicz i coś odkryć. Ale to było takie kluczenie po okolicy i nic więcej, bez konkretnego celu. Przynajmniej moim zdaniem.
Może to moje, jak mówiłem, bardzo pechowe wybory i złe rzuty kostką. Chociaż mam wrażenie, że nie, a może po prostu taki jest ten tom. Taki sandbox.
Dużym atutem akurat tej części jest to, że spotkamy chyba wszystkie (no nie wszystkie, przesadzam) istoty z Mitów Cthulhu. Na każdym kroku można natknąć się na jakieś stworzenie.
Jestem dość rozczarowany jak na tem moment, ale rozegram sobie jeszcze raz tym razem bez rzutów kostką i bez karty postaci. Aby sprawdzić inne ścieżki. Wtedy też dopiszę czy rzeczywiście tak jest jak mówię, czy miałem pecha.
EDIT: Cała fabuła to głównie eksploracja dziczy. I jak się uda to powrót do Arkham ze swoimi odkryciami.
Część interesujących wątków ominęło mnie w normalnej rozgrywce. Więc jeśli chce się poznać wszystkie tajemnice Samotni, trzeba przeprowadzić przynajmniej od kilku do kilkunastu rozgrywek.