Druga część cyklu „Siedem sióstr” za mną. Chociaż nieco słabsza od części pierwszej, to wciąż niezła. Tym razem poznajemy bliżej drugą z sióstr: Ally, która, tak jak pozostałe siostry, otrzymała wskazówki od swojego nieżyjącego przybranego ojca. Czy zechce z nich skorzystać? Czy czuje się na siłach poznać swoje korzenie?
Ally nie może pogodzić się z tym, że kiedy umierał jej ojciec, ona pławiła się w szczęściu i rozkoszy ze swoim mężczyzną. Nie ma w tej chwili ochoty na rozgrzebywanie przeszłości, jedyną rodziną, jaką zna i kocha, jest ta przybrana. Nie chce innej. Kiedy jednak życie daje jej kolejnego kopniaka, Ally zmienia zdanie i wyrusza śladem swoich przodków do Norwegii. Czeka ją niezwykła przygoda i spotkania z ludźmi, którzy wędrówkę w przeszłość uczynią łatwiejszą i bardzo fascynującą. Nasza bohaterka cofnie się o ponad sto lat wstecz, pozna historię Anny Landvik, dziewczyny o najczystszym anielskim głosie, a w tej wędrówce będzie jej towarzyszyć muzyka Griega, którą Wy, czytelnicy, jeśli dobrze się skupicie, też będziecie mogli usłyszeć.
Muszę być szczera, historia Anny Landvik uratowała tę książkę. Była fascynująca i pochłonęła mnie całkowicie. Wątek współczesny był w najlepszym razie „taki sobie”, nie zapałałam do Ally taką sympatią, jaką miałam dla bohaterki pierwszej części, Mai. Być może przyczyną tego stanu rzeczy był fakt, że wiedziałam czego się spodziewać. Pierwsza część cyklu była dla mnie prawdziwą niespodziank...