Skóra" to książka dystopijna napisana bardzo nierównym stylem. O ile opisy postapokaliptycznego świata i wydarzeń poprzedzających wybuch epidemii są całkiem niezłe, o tyle główna bohaterka i samo zakończenie jest beznadziejne.
Angela i jej rodzina, podobnie jak tysiące innych rodzin, przebywają w izolacji domowej. I nie chodzi tu tylko o domową kwarantannę.
Po wybuchu dziwnej i niezwykle zaraźliwej epidemii, ludzie zostali zmuszeni do izolowania się od każdego człowieka, nawet od członków własnej rodziny. Organem przenoszącym wirusa jest ludzka skóra, której drobinki są śmiertelnie niebezpieczne dla innych.
Każdy zostaje zatem oddzielony w swoim pokoju na czas bliżej nieokreślony. W totalnej izolacji i zdalnie przebiega nauka, życie, szkoła, praca, a wszelkie stosunki rodzinne i towarzyskie zostają sprowadzone do maili, czatów, spotkań przez komunikatory i kamerki. Żywność jest każdemu wydzielana, a o wyjściu na zewnątrz bez skafandra, maski i specjalnych zabezpieczeń oraz pozwoleń nawet nie ma mowy.
Pewnego dnia Angela pełniąca dyżur w straży sąsiedzkiej wychodzi na ulicę. Patrolując okolice spotyka coś, czego się nie spodziewała - zwyczajnego mężczyznę bez jakiejkolwiek ochrony, bez maski, kombinezonu i także bez żadnych oznak choroby.
Angela za wszelką cenę spróbuje rozwiązać zagadkę odporności nieznajomego, którego sekret może uratować ludzkość.
Cóż, główna bohaterka nie zdobyła mojej sympatii. Egoistyczna, infantylna i niezdecydowana baba, kt...