Maj 1933 rok, niemiecki Wrocław, w którym coraz bardziej dominuje faszyzm. To nie jest piękne miasto, ale mroczne, brudny, pełen rozpusty. Światem tym rządzi przemoc, korupcja i układy, także w policji. Jak się przekonamy, Wrocław nie jest pod tym względem wyjątkowym miastem. Jakie miasto i czasy taka policja. Radca kryminalny Eberhard Mock jest częścią tego systemu, kocha dobrze zjeść, alkohol nie wylewa za kołnierz, a pali jak komin. Zawsze można go znaleźć w burdelu, gdzie oprócz uciech cielesnych grywa z roznegliżowanymi pannami w szachy. Mimo że często zachowuje się jak prostak, jest niezwykle inteligentnym facetem, a przede wszystkim cwany. Jednak układy, w których do tej pory funkcjonował, zaczynają mu ciążyć, stają się więc niebezpieczne, musi szybko zmienić układ, aby dobrze ustawić się w nowej rzeczywistości. Może mu się to udać przy okazji prowadzonego śledztwa. Zostają znalezione zmasakrowane zwłoki dwóch kobiet. Jedną z nich jest Marietty von der Marlten, córka wrocławskiego arystokraty, czołowej postaci tamtejszej masonerii. Kobieta została zgwałcona, w jej wnętrznościach znaleziono skorpiony, a na ścianie napisany krwią tajemnicze zdanie. Okazuje się, że żeby rozwikłać tę zbrodnię, trzeba cofnąć się lata w tył i odwiedzić Polskę. Czy Mockowi uda się rozwikłać tę zbrodnię, a przy okazji rozwiązać swoje problemy i wejść w nowe układy?
Dla mnie głównym bohaterem jest Wrocław, który autor plastycznie opisuje, wręcz możemy wraz z przedwojen...