Poznajemy Samathę dziewczynę z elity Nowego Jorku. Jak przystało na „arystokrację” jej małżeństwo jest aranżowane, to transakcja biznesowa. W udziale przypadł jej buc i pracoholik Nathaniel. Jedyne szczęście, że jest przystojny.
Sam jednak się nie poddaje i mimo tego, że może sama nie dokonałaby takiego wybory postanawia mimo wszystko mieć szczęśliwe małżeństwo pełne miłości.
Nathaniel to ciężki orzech do zgryzienia. Nie poddaje się w swoich przyzwyczajeniach,a Samatha musi się bardzo nagimnastykować aby go zmienić. Nawet taki służbista nie jest obojętny na wdzięk i humor Sam.
Dużo się dzieje i nie wszystkich momenty są lukrowe. Nathaniel czasem jest takim dupkiem, że aż mam ochotę go strzelić! Ale Samatha to dzielnie znosi, do czasu…
Nie jest to wybitne dzieło, ale jest tak strasznie urocze i pełne humoru, że trudno się nie śmiać (ja uśmiechałam się sama do siebie).
Pewnie, że fabuła jest przewidywalna, ale miałam moment kiedy naprawdę zastanawiałam się czy będzie happy end.
To co dalej jest dla mnie ciężkie do zrozumienia, to to dlaczego polscy autorzy umieszczają akcję książki w innym kraju oraz bohaterowie też nie są polakami, jest to dla mnie takie trochę nienaturalne. Wiem może się czepiam, bo nie zmieniło to moich odczuć względem książki.
Jedyne dlaczego mi to przeszkadza to, to że jest dla mnie to bardzo mało wiarygodne.
Na szczęście to niewielki szczegół, który praktycznie w ogóle ni...