Szkocka przygoda

Tytuł brzmi znajomo i może się kojarzyć, gdyż:
https://nakanapie.pl/ksiazka/szkocka-przygoda
Nie mniej oprócz tytułu książek nic nie łączy.
Postaram się streścić: Wolą zmarłego męża, lady Chastwick ma trzy lata by ponownie wyjść za mąż, w przeciwnym razie straci cały majątek. Uciekając przed tłumem osaczających ją sępów lady wyjeżdża na szkocką prowincję. Już pierwszego dnia natyka się na bohatera książek Diany Gabaldon. Przytaczam opis: Kawał chłopa, bardzo rudy, niebieskie oczy. Do tego ma na pieńku z angielskim oficerem, który źle się kojarzy.
Brzmi znajomo? Bohaterowie nawiązują romans prawie tak płomienny jak włosy Szkota i... właściwie dzieje się nic. Nawet przybyły tak jakby na pomoc kapitan Spivey nie ratuje sytuacji. Jak na kobietę trzydziestoletnią Daisy ma sporo ze spolegliwej mimozy.
Jeśli tupie nóżką to za słabo i zbyt późno. Przywykłam do bohaterek o bardziej zdecydowanym charakterze. Co do Caileana - dawno nie miałam do czynienia z bohaterem, który tak by się krygował. Prawie jak dziewica na tylnym siedzeniu na pierwszej randce. Jego opory i argumenty przeciw jakieś takie były o kant potłuc. Szacunek dla Belindy, że znalazła w sobie dość siły, by pognać oba osiołki tam, gdzie potrzeba. Jako całość książka jest nijaka. Brakuje jej pazura, zaangażowania, jakiegoś wyrazu. Myślę, że London za bardzo zapatrzyła się w "Obcą" i straciła z oczu zamysł właściwy. Szkocja trzyma poziom, ale ...