Trucizny

Piotr Dardziński
7.8 /10
Ocena 7.8 na 10 możliwych
Na podstawie 14 ocen kanapowiczów
Trucizny
Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie
7.8 /10
Ocena 7.8 na 10 możliwych
Na podstawie 14 ocen kanapowiczów

Opis

Nagroda główna w III Ogólnopolskim Konkursie na Książkę Literacką „Nowy Dokument Tekstowy” w kategorii epika

Tata, mama, córka, syn – każdy z czworga bohaterów mikropowieści Piotra Dardzińskiego relacjonuje wspólny dramat z własnego punktu widzenia. Czytelnik zaś pochyla się nad okruchami wspomnień, by w rozbitym zwierciadle dojrzeć obraz rozpadu rodziny i jego konsekwencji. Prysły złudzenia. Zerwały się więzi. Co pozostało? Zatruwająca życie trauma i być może daremny trud budowania narracji, która usprawiedliwi zło lub nada sens cierpieniu.

Data wydania: 2021-10-22
ISBN: 978-83-66765-95-5, 9788366765955
Wydawnictwo: Instytut Literatury
Seria: Biblioteka Literacka Kwartalnika "Nowy Napis"
Kategoria: Powieść polska
Stron: 94
dodana przez: Leman

Autor

Piotr Dardziński Piotr Dardziński Jest absolwentem filozofii i teologii. Mieszka na łódzkich bałutach. Na co dzień pracuje jako nauczyciel i trener kreatywności w Odysei Umysłu. W prozie szuka dobrego rytmu i balansu między językiem a tematem opowieści. Lubi krótkie formy oraz steki...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Moja Biblioteczka

Już przeczytana? Jak ją oceniasz?

Recenzje

Trucizny

8.07.2022

W mikroskopijnych dawkach niewykrywalne. Ukryte w czterech ścianach, w niewinnym uśmiechu, nieśmiałych gestach, lampce wina. Skuteczne do bólu... trucizny. Cichy zabójca igra z życiem. Przenika do krwiobiegu, wnika w każdy zakątek, tworząc egzystencjonalne rany, sączące się każdego dnia. Tata. Mama. Córka. Syn. Rodzina. Roztrzaskana na kawałki ja... Recenzja książki Trucizny

Moja opinia o książce

Opinie i dyskusje

@landrynkowa
2023-05-07
7 /10
Przeczytane

Minipowieść o rodzinie, patologii i przemocy, ukryta za zamkniętymi drzwiami mieszkania w łódzkiej kamienicy, a ukazana z perspektywy każdego z domowników. Poznajemy cztery wersje tej samej historii, tylko jedna znacząco odstaje od pozostałych. Opowieść taty różni się diametralnie od opowieści mamy, córki i syna. Wydaje się wręcz, że to właśnie tata jest postacią pierwszoplanową i w zasadzie wokół niego kręci się cała fabuła. I w kontekście ojca mamy możliwość poczucia niemal wszystkiego: od współczucia, solidarności, przez niechęć, aż po nienawiść i obrzydzenie.

Każda z przytoczonych wersji boli i dotyka osobiście. Z kawałków wspomnień taty, mamy, córki i syna układa się bulwersująca, pełna traum i dramatów historia pozornie normalnej rodziny. Toksyczne relacje między tymi czterema osobami sączą się właśnie niczym tytułowe trucizny, zatruwają serca i umysły, skutkują niezrozumieniem, prowadzą do przemocy.

Powieść jest krótka, ale z bardzo przeładowanym emocjonalnie przekazem. Do tego lakoniczny, zdawkowy styl i momentami wulgarny i obsceniczny język, podbijają skalę wymowy, zwłaszcza w zestawieniu z fanatyzmem religijnym, który również odgrywa w powieści swoją niemałą rolę.

× 13 | link |
@mewaczyta
2022-08-15
7 /10
Przeczytane

Historia o przemocy fizycznej oraz psychicznej. Fanatyzmie religijnym, porzuceniu czy samookaleczeniu. Miłości, która zdążyła się wypalić, zanim tak naprawdę zaistniała. Nienawiści, która kiełkowała latami.

Dziewięćdziesiąt stron bólu. Oto czym jest ta minipowieść.

Zadziwiające jest to, jak mocno podziałała na mnie historia, która nie została napisana językiem mojej wrażliwości. Zdania pokroju „Każde słowo drapało w gardle jak wirus" czy „Odciąłeś mi, tato, prąd w duszy, a tam też ciężko bez światła" nie wzbudzają moich większych uczuć, ale kontekst, w którym zdania te zostały umieszczone, robił swoje. Dzięki temu bolało tam, gdzie zaboleć powinno. Nawet jeśli stylistycznie nie zawsze mi się podobało. Nawet jeśli — pomimo mojej sympatii dla zabaw słowem — nie zawsze doceniałam konstrukcję zdań. Jeśli było zbyt chaotycznie.

Jeden element zasługuje jednak na moje szczególne uznanie. Tekst rozpoczyna część opowiedziana przez tatę, który dusi się pod naporem kolejnych rodzinnych zawodów. Następnie poznajemy perspektywę mamy, która zwija się w kulkę pod naporem bólu. Potem przychodzi kolej na córkę nie radzącą sobie z przemocą, jakiej doświadcza oraz syna kochającego idealny obraz ojca, jaki stworzył ze swoich wspomnień. Buduje to spójny obraz przemocowej rodziny, gdzie żadna perspektywa nie jest ważniejsza i żadna nie przedstawia całej prawdy.

Piotr Dardziński stworzył powieść ważną, ale niestety nie mówiła ona językiem mojej wrażliwości. ...

× 5 | link |
PA
@Park2Read
2022-12-04
9 /10

Niewiele słów, a nadmiar treści - wylewa się, pęcznieje i puchnie. Umiejętnością jest nie przegadać a jednocześnie zahaczyć o tak wiele, sztuką - sprawić, by historia kołatała w głowie jeszcze po odłożeniu lektury. Tak właśnie oddziaływują "Trucizny" Piotra Dardzińskiego. Mam wrażenie, że ta powieść wciąż biega korytarzami moich myśli, tupta bosymi stopami, próbując otwierać kolejne drzwi.

Za pierwszymi ojciec, paląc papierosa mruczy coś pod nosem, ni modlitwę, ni przekleństwa, złowrogo wbijając wzrok we framugę.

Za drugimi na podłodze leży skulona matka, jeszcze sekundę wcześniej radośnie celebrowała ulotny spokój wieczoru.

Trzecie drzwi oddzielają nas od córki, ta robi właśnie opatrunek z kołdry, jej rozbiegany wzrok pełen jest zagubienia.

Spoglądamy również na syna, zajętego wzywaniem Trójcy Świętej, szukającego pomocy, odpowiedzi - jak tu posklejać rozsypane skrawki życia?

Nie wiem czy nie łatwiej byłoby napisać o czym "Trucizny" nie są 🤭 bowiem ten krótki tekst dotyka tylu obszarów, bolączek, niedomówień, przemilczeń i wewnętrznych wrzasków..
Oczywiście przede wszystkim mamy tutaj rodzinę, poznajemy ją w kolejnych etapach, ale już przy początku przeczuwamy powoli jej dewastację.

Dlaczego ludzie decydują się być razem? Czy z niedojrzałych, wymuszonych, nieświadomie może nawet narzuconych relacji można st...

× 1 | link |
@aniabex
2022-08-29
9 /10

„Co to za miłość bez ran?”.

Rodzina: tata, mama, córka i syn.
Miasto Łódź.
Jeden niezbyt długi dramat zagrany przez czterech aktorów. I Ja, Ty – widz.. i nie można nic zrobić, tylko patrzeć jak komuś rozwala się świat „w drobny mak”.
Na końcu jest już tylko cisza, którą ciężko przełknąć..

„Trucizny” to mocna rzecz. Mimo niecałych 100 stron objętości, waga i znaczenie słów, które tu padły kipi, wrze, bulgocze, paruje, parzy.. Słowa te obnażają prawdę, bolą, rozcinają świat, szarpią nerwy, działają na wyobraźnię.. Porażają realizmem.
Mamy tu historię pewnej rodziny. Ze strzępów opowieści każdego z jej członków wyłania się spójny i brutalnie realny obraz rodzących się relacji, wyzwań i szans, wzlotów i upadków, cieni i blasków, które w pewnym momencie ogarną mrok i rozpanoszył się tu na dobre.
Ktoś „przeziębił wolę życia” i zaczął „zarażać innych”.
Ktoś, komu „zatkał się świat” odnalazł najlepszy „środek do udrażniania własnego świata” w bourbonie i przemocy.
Kogoś bez reszty pochłonęło życie i jego rozpad.
Ktoś zapomniał, że dziecko potrzebuje dzieciństwa, by właściwie wystartować w pełnowartościową dorosłość.
Ktoś zafundował komuś bolesny „odciski na duszy”.
Ktoś metodycznie raczył siebie i swoich bliskich trucizną: „myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”.., aż zatruwana przez lata relacja więdła, wiotczała, schła.. umierała.

Przemoc, niemoc. Samotność wśród ludzi. Brak komunikowania swoich potrzeb i oczek...

× 1 | link |
@ilona_m2
2022-05-25
9 /10
Przeczytane

Oto literackie objawienie. Gdy trzyma się w rękach takie książki przeszywa człowieka przyjemny dreszcz. To proza esencjonalna, wyrazista, przekazująca więcej znaczeń niż same gesty, ciążka od nadmiaru kipiących emocji.
Dardziński sączy na czytelnika tytułową truciznę podkładając nam pod sam nos obrazową historię ropiejącego małżeństwa i jego opłakanych skutków. W tym dramacie na cztery głosy mama, tata, córka i syn każde z nich dostaje swój antenowy czas. Trucizna rozlewa się z butelki oznaczonej etykietą "tata", a następstwa tego zatrucia odczuję tu każdy. Jeszcze nie zdążył ostygnąć od cytowania Biblii, od ciągłych napomnień to grzech, a już za chwile staje się domowym katem. Repertuar małżeńskich aktów wybrzmiewa niczym zgrzytająca melodia nieprzyjemna dla ucha, trudna do zniesienia.
Jest ostro i dosadnie i boli, tym trudniejsze staje się to dla czytelnika do zniesienia, gdyż jest on wyłącznie biernym obserwatorem całego rodzinnego dramatu, pozostając bezsilnym, lecz na pewno nie obojętnym.
Poruszamy się tu w granicach języka poetyckiego, przechodząc przez liczne alegorie aż do kolokwializmów. Tekst mimo, że krótki to jakże wymowny. Mikropowieść, a kipi od problemów - mamy tu zarówno przemoc, kwestie religijności, braku porozumienia na linii mąż-żona, a także różnic między zdrową, a toksyczną relacją.
Pokrzepia mnie myśl, że choć przez chwilę obcowałam z taką literaturą.

× 1 | link |
@meandmybookzpl
@meandmybookzpl
2022-04-29
10 /10
Przeczytane

Nie dla wszystkich dom jest bezpiecznym miejscem. Bywa tak, że zamiast upragnionego spokoju, między czterema ścianami kryje się główne źródło problemów. W mikropowieści Piotra Dardzińskiego zaglądamy do jednego z łódzkich mieszkań. Już w progu wita nas duszne powietrze, które niewiele ma wspólnego z rodzinnym ciepłem. Jeśli w środku kiedykolwiek paliło się ognisko, teraz już tylko został po nim nieprzyjemny zapach i osad, który swoją kleistą konsystencją pokrył całą powierzchnie. Im głębiej zaglądamy, tym mniejszą nadzieję mamy, że istnieje jakakolwiek szansa na doczyszczenie zatrutej rzeczywistości domowników. Tata, mama, córka i syn. Każdy po kolei relacjonuje ich wspólne życie z własnego punktu widzenia. Kolejne fakty burzą początkowe założenia i potem już nieco ostrożniej wystawiamy oceny. Dopiero pod koniec dostajemy pełny obraz rodziny patologicznej i wszystkich nierozliczonych krzywd, które zdążyły naprodukować się przez lata.

Konkretna, piękna i jednocześnie bolesna. Przytyka od środka, ale w zamian daje przekaz, który pozostaje w głowie jeszcze długo po lekturze. Z przyjemnością pochłonęłam i polecam szczególnie osobom, które cenią sobie nieszablonowe i mocne tytuły.

| link |
@krzychu_and_buk
2023-05-29
9 /10
Przeczytane

TRUCIZNY to poruszający obraz rodziny pokazany z czterech perspektyw: ojca, matki, córki i syna. Napisana wprost bezpośrednim językiem. Pełna emocji.

Ta historia krzyczała do mnie. Bolała. Wywołała niepokój. Czytając ją "zaglądałem ukradkiem do środka" tej rodziny i zadawałem sobie pytanie: "Ile można będzie wpatrywać się w historię nieodebranych połączeń i wierzeń, że to jednak jakaś historia relacji"?

Ta książka uczy. Może jest to bolesna nauka, ale na pewno ważna. Zadaje pytania. Zmusza do myślenia. Choć swoją objętością drobna to jednak mieści w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Pokazuje chaos rodzinnych relacji. Przenosi do krainy ciemności i smutku.

"W tamtą noc, z piątku na sobotę, moje rany krzyczały do rana. Odciąłeś mi, tato, prąd w duszy, a tam też ciężko bez światła. Zwłaszcza, że ciemność znowu milczała".

Ten cytat cały czas wybrzmiewa w mojej głowie. Boję się, co mogę usłyszeć od moich dzieci, a najbardziej tego, czego od nich nie usłyszę.

Tytułowe trucizny sączyły się z każdej literki, oblepiały mnie, pękały we mnie...

"Przecież ranią poranieni. Szczęśliwi nie krzywdzą. Nie biją. Są blisko ".

Czytajcie! Naprawdę warto!

| link |
@flatreads
2022-05-19
6 /10
Przeczytane moja biblioteczka

Czytanie o członkach rodziny, którzy się nawzajem zatruwają jest bardzo bolesne. Mierzenie się z następstwami tego zatrucia, gorzka refleksja.

Ta książka jest właśnie gorzka. Bezwiednie wypływająca zewsząd żółć. Żadna z perspektyw (a mamy cztery - ojca, matki, córki i syna) nie jest jej pozbawiona. Każda z postaci dostaje własny głos i odkrywa nam karty. My dopasowujemy je po swojemu i układamy z tego historię. Przykrą, brutalną i ze smutnym finałem.

Gdy zaczęłam czytać, odstraszyła mnie wulgarność języka w perspektywie ojca. Uwielbiam piękne frazy i sypanie wulgaryzmami potrafi mi dużo zniszczyć. Ale z pomocą przyszły pozostałe (szokujące w zdarzeniach) narracje. Matki - nieco mi bliższa, choć nadal przyziemna, córki - pełna autorefleksji, manifestacyjna, buntownicza oraz syna - chyba najpiękniejsza. Może dlatego, że syn wydał się najbardziej bezbronny.

𝘛𝘳𝘶𝘤𝘪𝘻𝘯𝘺 to króciutka powieść. Wizja nieszczęśliwej rodziny zamigocze na chwilę, by zaraz rozpłynąć się w powietrzu. Ale ostatnie zdanie książki wcale nie kończy tej opowieści. Bo następstwa tego trucia będą się ciągnęły bez końca.

| link |
@Jaksieczyta
2023-03-30
7 /10
Przeczytane
@important.books
2022-12-28
4 /10
Przeczytane
@monika.sadowska
2022-07-08
9 /10
Przeczytane
BR
@brygida0303
2022-05-21
9 /10
Przeczytane
MO
@Moniskape
2022-05-15
6 /10
Przeczytane
@Leman
2021-11-30
8 /10
Przeczytane

Cytaty z książki

Mama. Tata. Pierw­sze słowa w życiu dziec­ka. Dwie sy­la­by, fun­da­men­tal­ne, ale ja­kieś takie dziw­ne, nie na serio, za krót­kie na ból, jaki ze sobą niosą. Tyle w nich sprzecz­no­ści, roz­cza­ro­wań, a kiedy tylko je wy­po­wiem na głos, już ich nie ma. Jakby bały się zo­stać na dłu­żej w po­wie­trzu, jakby lę­ka­ły się tego, że zo­sta­ną usły­sza­ne, więc zni­ka­ją, żeby nie zo­stać za­pa­mię­ta­ne!
Dodaj cytat
© 2007 - 2024 nakanapie.pl