Pewnej niedzieli oglądałam program „Weekendowa metamorfoza”. Akurat Krzysztof Miruć przeprowadzał metamorfozę salonu pewnej pisarki, którą okazała się Danuta Awolusi. Idąc po nitce do kłębka z czystej ciekawości, gdy ukazała się książka „Twoja wina” postanowiłam po nią sięgnąć. Nic a nic nie żałuję, gdyż książka jest super.
Główna bohaterka Marcelina jest nauczycielką, która po południami pracuje jako instruktorka fitness. Pewnego dnia na wieczorze panieńskim przyjaciółki poznaje Adama. Na mężczyznę nie sposób nie zwrócić uwagi, gdyż jest przystojny niczym młody Bóg i wzbudza spore zainteresowanie każdej płci. Marcelina zakochuje się i nie znając nawet dobrze mężczyzny zaledwie po paru miesiącach znajomości wychodzi za niego za mąż. Nie słucha ani porad przyjaciółki, która nie przepada za Adamem, ani też jego babci, która również odradza jej małżeństwo. Bezwzględnie ufa mężowi i nie zauważa, że cały czas jest przez niego manipulowana. Czy Marcelinie uda się zakończyć tą toksyczną miłość i czy w końcu ujrzy Adama w prawdziwym świetle nie napiszę.
Książkę czyta się bardzo dobrze i z całą pewnością nie jest nudna, a czytelnik przez cały czas trzymany jest w napięciu. Z czystym zaciekawieniem powoli odkrywana jest prawdziwa twarz Adama i jego tok myślenia. Nie wątpię, że takich manipulantów Adamów jest więcej i każdy może spotkać ich na swojej drodze. Słusznie mówi się, że miłość jest ślepa. Często rzeczywiście nie słuchamy wówczas głosu rozsądku i lecimy w ogień niczym ćmy. Jest jednak ten czas gdy zasłona dymna opada i zaczyna coś przez nią powoli prześwitywać. Wówczas to przekonujemy się, że prawda o drugiej osobie często bywa bolesna. Marcelina długo przebywała za zasłoną i wręcz miało się ochotę krzyczeć „otwórz wreszcie oczy”. Może ta jej bierna postawa drażni, lecz z drugiej strony Marcelina tak właśnie była wychowana. Jej mama również bardzo długo przymykała oczy na poczynania swego męża. Książkę, w żaden sposób nie można określić jako przeciętną, szybko też o niej nie zapomnę, więc ją najzwyczajniej polecam.