Władca soli i kości

Isadora, żeby zarobić pieniądze na wyjazd postanawia podjąć pracę, jako opiekunka do osoby starszej. Tą osobą okazuje się matka jednego z najbardziej przeklętych mężczyzn. Wiele osób nie utrzymało swojej posady, a czy uda się to młodziutkiej dziewczynie? Co się stanie, gdy zobaczy naznaczoną bliznami twarz swojego szefa?

Przeczytanie tej książki chodziło za mną od jakiegoś czasu. Gdy tylko znalazłam czas od razu się za nią zabrałam. Historia, gdzieś po 300 stronach zaczęła mi się niemiłosiernie ciągnąć, a wiele bezsensownych scen nie pomagało ponownie się wciągnąć. Było dużo przemyśleń bohaterów, które nic nie wnosiły i dużo ciągłego tekstu, który spowalniał całą akcję. W tej książce można znaleźć prawie każdy wątek (Gwałt, przemoc, śmierć itp.), a kiedy pojawia się tajemnica od razu wiadomo o kogo chodzi.

Jak dla mnie panna Quinnn kieruje się tylko pożądaniem i niczym więcej. Nie polubiłam jej. Niby Lucian nienawidzi instytucji, ale wspiera ją finansowo zamiast zniszczyć. Historia dzieli się na dwie połowy. Pierwsza to praca, a druga to seks i wszystko inne prócz pracy. Sceny erotyczne i rozmowy w trakcie nich sprawiały, że płakałam ze śmiechu. Nigdy gorszych nie czytałam. Nie wiem po co mężczyzna kupuje Isadorze księgarnie skoro ona nie czytała książek oprócz czasu, gdy robiła to na polecenie matki Luciana.

Ogólnie bohaterowie robią jedno, a mówią drugie. Ponoć miały być elementy horroru, ale ja ich nie znalaz...

Władca soli i kości to mroczna historia, osadzona w rzeczywistości w małym miasteczku gdzie jawa łączy się z koszmarem. Główni bohaterowie zmagają się z własnymi demonami i starają się znaleźć równowagę choć jest to trudne przez przeciwności losu.

Styl autorki jest niezwykły i bardzo łatwo wczuć się w historię, wierząc że bohaterowie są rzeczywiści bądź że historia skrywa w sobie prawdę. Początek książki owiany jest tajemnicą, momentami jest bardzo mrocznie i strasznie a to dodaje klimatu dark academia i czuje się ciarki na plecach.

Historia rozwija się powoli, bardzo dobrze wykreowani są bohaterowie więc poznajemy ich samych a także odkrywamy ich mroczne tajemnice. Autorka się nieco nami bawi bo czasem ciężko odróżnić rzeczywistość od halucynacji i łapiemy się na tym, że sami to kwestionujemy. Różnica wieku między główni bohaterami to 19 lat, to jest trochę dużo i nie każdemu się to spodoba. Bohaterowie poboczni mocno namieszają w całej historii jak i rela...

Zacznę od tego: jakie to było dobre! Pokręcone, mroczne ale niesamowite.

W książce poznajemy Isadore, która postanawia zaopiekować się matka Luciana Blackthorna. Mimo plotek krążących o rodzinie mieszkającej w zamku, nie wierzy w nie ani klątwę, która podobno ciąży na rodzinie. Na miejscu odkrywa sekrety, ale również poznaje Luciana, do którego coś ją ciągnie. Czy mają szansę na szczęście? Czy klątwa jest prawdziwa? Jakie sekrety skrywa zamek?

Jestem zachwycona, powtarzam zachwycona. Ta książka miała ponad 600 stron ale dla mnie śmiało mogłaby mieć jeszcze więcej gdyż historia Isadory i Luciana była tak wspaniała, że nie chciałam rozstawać się z tą dwójką.

Isadora mimo dziewiętnastu lat była dojrzała, nie zachowywała się jak równieśniczki. Byle też zdeterminowana, podjęła pracę mimo że ciotka próbowała odwieść ją od tego pomysłu. Również była osobą, która nie oceniała przez pryzmat plotek, tylko starała poznać się drugą osobę. Blizny Luciana wcale jej nie odstraszały, wiedziała że piszą one jakąś historię z przeszłości, która ukształtowała go w mężczyznę którym jest.

Wszelkie interakcje między tą dwójką były naładowane iskrami pożądania. Motyw slow burn totalnie zagrał mi w tej historii, oboje wiedzieli ze nie mogą być ze sobą, jednak namiętność która pomiędzy nimi była nie dawała im wyboru. Również motyw age gap mnie tutaj zachwycił, chociaż Isa była na tyle dojrzała, że nie był jakoś bardzo widoczny.

Tą książką jest pok...