Wytrwaj przy mnie

Chicago to dla Mii nowy początek, z dala od jej byłego faceta — damskiego boksera. Staje na nogi dzięki pracy i wiernemu przyjacielowi. Gdy poznaje pewnego gburowatego strażaka bohatera, ma nadzieję już nigdy się z nim nie spotkać. Okazja jednak nadarza się zaskakująco szybko, a relacja tych dwojga popłynie w niespodziewanym kierunku. Przeszłość jednak nie zapomniała o Mii i znienacka wkradnie się do jej codzienności.

Kasia Muszyńska znana jest ze swoich książek fantasy. Jak odnalazła się w nowym gatunku? “Wytrwaj przy mnie” to nie tylko gorący romans. To historia o sile przyjaźni, strachu, odnajdywaniu siebie na nowo. Tłem powieści jest bardzo ważny i życiowy temat, bo przecież przemoc domowa istnieje w naszej codzienności, choć bardzo rzadko i niechętnie o niej mówimy. Akcja ma miejsce w Chicago, a ja naprawdę bardzo lubię, gdy opowieść jest osadzona w Ameryce. Książka ma zaledwie 300 stron, na których wydarzy się wiele, dlatego momentami można odczuć, że pewne zdarzenia toczą się zbyt szybko. Spróbowałam wczuć się w postać głównej bohaterki, zrozumieć co nią kierowało. I wiecie, co się okazało? Że takie po prostu może być życie; że pewne rzeczy spadają na nas znienacka, a my chcemy nadać im pęd, by móc w końcu ruszyć do przodu. Bardzo polubiłam Mię. To wojowniczka czerpiąca z życia pełnymi garściami, choć gdzieś głęboko nadal siedzi w niej ukryty lęk. Jest też Trevor… Słuchajcie, która z nas nie chciałaby mieć takiego przyjaciela? Takiego na dobre i złe? Nie ...

Za mną kolejny audiobook i muszę przyznać, że nawet udany, choć jego zakończenie nie przypadło mi do gustu.

Mia ma za sobą związek pełen przemocy fizycznej i psychicznej. Pewnego dnia postanawia uciec i w ten sposób pojawia się w Chicago, gdzie zostaje przez dłuższy czas. Zadbała o to, żeby nie zostawić za sobą żadnego śladu. Zrywa kontakt z najbliższą rodziną, bojąc się o ich bezpieczeństwo.

Pewnego razu poznaje Jackson’a – strażaka, z którym miała tylko przeprowadzić wywiad, ale ich drogi po krótkim czasie znów się przecięły. I tak zaczęła się ich wspólna przygoda – pełna tajemnic, poznawania siebie, walki z demonami przeszłości, namiętności.

Polubiłam się z bohaterami, choć czasami miałam ochotę nimi potrząsnąć. Wczułam się w historię Mii, ale w pewnym momencie odniosłam wrażenie, że Autorka zboczyła trochę z tematu. Mia była ofiarą przemocy, a tym czasem trochę słabo to odczułam. Na początku owszem, ale z biegiem historii już nie bardzo.

Nie powiem, kilka razy udało się Autorce mnie zaskoczyć – tak samo z finałem, ale ten nie przypadł mi do gustu. Może dlatego, że jak dla mnie wypadło to mało wiarygodnie. Nie chcę wdawać się w szczegóły, bo będzie to spory spojler, ale ja nie poczułam tego, by to właśnie tak się skończyło. Tak, wiem, masło maślane, ale bardziej szczegółowo nie mogę xD.

Jeśli chodzi o stronę techniczną to czasami odnosiłam wrażenie, że mamy tutaj zbyt w...