Doznałam rozczarowania i sama jestem sobie winna - nie sprawdziłam, bo po co, że ta część przygód inspektor Petry Delicado NIE JEST KRYMINAŁEM, tylko… jej wspomnieniami. Dramatu nie było, przeczytałam do końca, ale to zupełnie nie to. Lubię panią inspektor, ale nie jestem aż taką jej fanką, żeby czuć potrzebę zapoznawania się z jej życiorysem. A jeśli już, to wycięłabym ze 100 stron bez żadnej straty dla fabuły.