„Zaginiona księgarnia” Evie Woods to jedna z tych książek, która po prostu zachwyca i otula czytelnika szczelnie niczym kocyk. Jest pięknie napisana, porusza, podnosi na duchu, ale i momentami rozdziera serce. Oczywiście nie mogło w niej zabraknąć także magii, która przenosi nas w niesamowity świat książek i emocji, od którego nie chce się odrywać.
Akcja książki podzielona została na dwie linie czasowe — Dublin z lat dwudziestych XX wieku oraz Dublin z czasów współczesnych. To w latach dwudziestych poznajemy Opalinę Carlisle, która, stając przed perspektywą niechcianego i aranżowanego małżeństwa, postanawia uciec z domu i otworzyć księgarnię z rzadkimi, używanymi książkami. Natomiast współcześnie poznajemy Marthę oraz Henry’ego poszukujących zaginionej książki, ale i stopniowo odkrywających swoje przeznaczenie.
Te dwie linie wzajemnie się uzupełniają i doskonale przenikają, tworząc magiczną powieść pełną emocji, wydarzeń historycznych, walki o swoje marzenia, dróg ku odnalezieniu siebie, literackiej bohemy i co najważniejsze, szacunku do literatury. To, jak autorka o niej pisze, jest czymś naprawdę cudownym i według mnie już rzadko spotykanym. Jednak wśród tych literackich klimatów nie mogło zabraknąć poważniejszych tematów, jak chociażby toksyczne związki, przemoc, molestowanie, strata, trauma. Tutaj trudy prawdziwego życia sprytnie łączą się z literacką magią, tworząc dla czytelnika mieszankę pełną wrażeń.
...