Ha! Przeczytałam.
Choć przyznaję, że o ile na wstępie miałam wątpliwości czy mi się to uda, to po kilkunastu stronach wiedziałam, że nie będzie tak źle. Nie będę ukrywała, zdecydowanie w lekturze pomógł mi ciągnący się tygodniami remont i moje zmęczenie. Akurat w tym momencie potrzebowałam czegoś takiego. Prostego, nieskomplikowanego, niekiedy nawet zabawnego, choć to jednak nie mój typ humoru, do szybkiego, nawet bardzo szybkiego przeczytania. W sumie gdybym miała na podorędziu część drugą (zapakowana jest w jedno z wielu porozrzucanych po domu pudeł remontowych) przeczytałabym obie książki za jednym pociągnięciem. Choć obawiam się, że jeśli główny bohater w dalszych jest na podobnym poziomie emocjonalno-intelektualnym, to mogłabym mieć go lekko dosyć. Ale jako, że to tylko pierwsza część, to wcale nie było tak źle.
Chyba pomogła mi narracja pierwszoosobowa i fakt, że sam bohater przyznaje się jakim jest dupkiem i egotykiem. Nie oszukuje zapatrzonych w siebie, pewnie w dużej mierze tylko w jego mniemaniu, czytelniczek. Wręcz przeciwnie stawia sprawę jasno - pokazuje im, że chodzi jedynie o jednonocne numerki, przy czym nie pogardzi dwoma paniami do kompletu. Taki jest i jeśli zapatrzona w niego panienka czy czytelniczka idą na taki układ, a mają się czym pochwalić wizualnie, bo nie oszukujmy się iloraz inteligencji nie ma z tym nic wspólnego, to on jest ich. Na tę jedna noc, oczywiście.
Bohaterka jest taka jak być powinna. Jaka być powinna na jedną noc. Tyle, że niedługo później okazuje się, że również tenże iloraz inteligencji może sprawić, że niekoniecznie ma być to jedna noc. Nie dość, że jest śliczna i mądra to na dodatek ma narzeczonego, niedobrego, aby było jednak łatwiej. Takiego, który nie potrafi docenić jej walorów, piękna, intelektu, nie potrafi spojrzeć na nią jak na równorzędnego partnera, a jedynie jak na miłość sprzed lat. A bohater? Ten to potrafi!
Drew jak wspomniałam, jest dupkiem. Na początku i w sumie pod koniec też. I jeśli nie mylą mnie moje podejrzenia, zostanie nim również w części drugiej – ten typ tak po prostu ma (chyba, że autorka mnie zaskoczy – oby, oby ). Nieco złagodzony jest swoim poczuciem winy, chęcią odzyskania Kat, absurdalnymi pomysłami na przekonanie jej do tego kroku. Ale nadal pozostaje tym kim jest. A jeśli komuś to odpowiada, mnie nic do tego.
Podsumowując, czytało mi się Zaplątanych bardzo szybko i bardzo mało skomplikowanie. To idealna książka na rozluźnienie i odprężenie, pod warunkiem, że „kupi” się bohatera, jego świat i podejście do wszystkiego co się rusza. Przy potraktowaniu wszystkiego z przymrużeniem oka, lektura nie powoduje trwałych uszczerbków na zdrowiu.
I jeszcze jedno. Zdecydowany plus dla tej książki, to fakt, że nie uzależnia. Raczej pozostaje jako wspomnienie z lekkim uśmiechem na ustach.