Matko, co za książka! Pożądanie, niepewność i ta szybka akcja, która człowieka wbija w fotel! Kurcze, jeszcze nigdy przy tak krótkiej książce, bo ma zaledwie 135 stron, nie poznałam tylu emocji na raz! Zaborczość, stanowczość i rozkazy, a także duży temperament niosły moje odczucia niczym burzliwa fala. Dawno tak stanowczej i niezdecydowanej zarazem książki nie czytałam:-) Akcja biegnie tutaj niczym tornado przedstawiając nam kolejne wydarzenia. Nie ma tu miejsca na strony zapisane obrazem przyrody, czy wylewności odnośnie myśli bohaterki względem pogody, czy dawnych marzeń. Mamy sytuację tu i teraz, a dodatkowo tak zagmatwaną, aż żal mi było ją odstawiać nawet na chwilę. W momencie, kiedy moje dziecko domagało się uwagi, nie mogłam się na niczym skupić. Zabójczo męski Eduardo rozpalał tyle zmysłów o których istnieniu nawet nie zdawałam sobie sprawy:-) Wcale nie zazdrościłam Klarze, kiedy nie mogła się zdecydować co czuje. Sama się gubiłam ze swoimi myślami dotyczącymi stanowczości Eduarda, który z chwili na chwilę potrafił się zmieniać w romantycznego rycerza, który w sumie mógłby się pojawić w prawdziwym świecie:-)
Książkę przeczytałam godzinę temu i nadal stoję na granicy otępienia nią. No a końcówka, to była prawdziwa torpeda! I to dosłownie! Wbiła mnie w fotel i tylko zdążyłam pomyśleć, -dlaczego? No jak tak można? Kontynuacja powieści jest tu jak najbardziej oczekiwana i pożądana, mogłabym napisać. Wszystkie słowa jakie mi się z nią kojarzą, to torpeda, petarda...