,,To wszystko na nic. Nic cię nie ocali: Ani wiersze składane pracowicie, Snu ocean, ani gwiazda w oddali, Która nie wie, że zgaśnie o świcie.'' Kolejny zbiór wierszy od jednego z ulubionych pisarzy w historii literatury. Część tekstów kojarzę z pozostałych zbiorów, jak ,,Do kojota'', który pojawił się w ,,Labiryntach'' (wystawiłem opinię, jakby ktoś chciał zajrzeć). Cóż, to stary, poczciwy Borges z wieczną obsesją na punkcie niekończących się dróg do wrót przeszłości, gdzie historyczne postacie błąkają w mglistej poświacie, chybotliwie kroczą pantery z cętkami, są lustrzane odbicia w wodzie, bitewny szyk i twarze z orientalnych krain. Sny niespokojne, a brzaskiem jeźdźcy z Zachodu. Ciągłe odnośniki do prac pisarzy i odległych eposów potrafią zmęczyć, ale Borges nigdy nie rezygnował z osobliwego poszukiwania swoich przodków i dawnych wcieleń. Niepokojąc duszę, że kryje się za cudzymi maskami, przemierzając obce dokonania i uczynki.
,,Jesteśmy martwi, gdy nic już nas nie porusza, ani słowo, ani pragnienie, ani wspomnienie. Ja wiem, że nie jestem martwy''. Jego erudycja potrafi przytłoczyć. Skacząc od drewnianego konia z Troi, do Jazona ze złotym runem, kończąc na tygrysach z mitycznych przypowieści. Miesza pamięć z księgami. Biega po zakątkach świata, i to zawsze bawi, kiedy sięgam po twórczość latynoskiego surrealisty. ,,Dobrze jest trwonić czas na studiowanie, Zgłębiać umysłem to, co nieskończone. Ja wybrałem twą mowę, tę łacinę Północy, co ogarnęła równiny I m...