Czy uważacie, że 107 sekund to jest dużo czasu? Co przez ten czas jesteście w stanie zrobić?
.
Kto już mnie trochę zna, ten wie, że thrillery psychologiczne lubię czytać najbardziej, bo wiem, że zostanę przez nie przeczołgana emocjonalnie. Tego typu powieści zawsze wywołują we mnie ogromny wachlarz odczuć, wzbudzają silne emocje, jak w żadnych innych książkach. Czytając utożsamiałam się z bohaterką i stawiałam się w jej położeniu, wyobrażając sobie, co ja bym zrobiła na jej miejscu i czy byłabym w stanie pozbierać się po tak wielkiej tragedii, jaka spotkała Dianę. Zaczynam analizować sytuację i wyobrażać sobie, że to ja jestem na jej miejscu i wiecie, co wpadam w panikę, bo wiem, że emocjonalnie bym tego nie uniosła i totalnie się rozsypała. Wtedy dziękuję w duchu, że to tylko fikcja literacka, ale co jeśli ta fikcja się urzeczywistni?🥺
.
Biorąc się za czytanie, nie byłam świadoma tego, co mnie czeka, wzięłam tę książkę w ciemno. Tym bardziej, że sam tytuł nic mi nie mówił, opisu starał się nie czytać, bo chciałam zostać zaskoczona i się nie pomyliłam, bo autorka zrzuciła na mnie bombę. Wielką bombę rozrywająca serce i duszę, po której nie byłam w stanie się pozbierać. Początek książki od razu skojarzył mi się z bajką o współczesnym Kopciuszku. W tym przypadku, historii o biednej kobiecie wychowującej samej córkę, ledwo ciągnącej koniec z końcem, aż do momentu spotkania czarującego i bogatego księcia, który odmienił jej życie o całe 360°. Tylko czy do końca odmienił, czy przyczynił się do wielkiej tragedii, ogromnych wyrzutów sumienia, bólu i rozpaczy?
.
Autorka w idealny sposób poprowadziła fabułę i wykreowała bohaterów. Każda z tych osób ma swoje sekrety, które z czasem wychodzą na jaw, składając wszystkie puzzle w całość. Prawda nieoczekiwanie okazuje się okrutna i bolesna, tym samym zburzając do końca świat Diany, który i tak był nadszarpnięty i z każdym dniem rozpadał się na milion kawałków z powodu wyrzutów sumienia. Tylko czy może być jeszcze gorzej? Pani Fabisińska nie miała litości dla bohaterki i postarała się o to, aby zrzucić kolejną bombę na kobietę.
.
"107 sekund" to mocna książka, która potrząśnie Wami, poruszy dogłębnie i da do myślenia, że wystarczy tylko chwila, a dokładnie 107 sekund, aby doprowadzić do ogromnej tragedii, która odmieni wszystko. Uważam, że osoby, które są rodzicami, poruszy ona i wstrząśnie jeszcze bardziej, niż te które jeszcze nie doświadczyły macierzyństwa. Od tej pory będziecie jeszcze bardziej chuchać i dmuchać na swoje pociechy, aby nie stała się im żadna krzywda. Jeśli chodzi o samą książkę, to czytało mi się ją bardzo przyjemnie, pomijając fakt, tych przykrych wydarzeń, które miały miejsce. Mam małe zastrzeżenia, jeśli chodzi o zakończenie, bo to już czytało mi się trochę opornie. Był pewien moment w książce, który zirytował mnie, relacjonowałam Wam na stories. Uważam, że ten moment mogła autorka pominąć, bo mnie wręcz drażnił i nie dowierzałam w to, co czytam, dla mnie to były brednie, które podniosły ciśnienie do maksimum, a zdradzę, że chodziło o przyjaciółkę głównej bohaterki.
Ogólnie książka jest bardzo dobra, mocna i godna polecenia!