Luizjańskie gumbo recenzja

Bagna Luizjany

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @liber.tinea ·3 minuty
2023-02-08
Skomentuj
2 Polubienia
Kiedy wzbiera we mnie bunt życiowej rutyny, ale z różnych powodów nie mam możliwości wybrać się na realną wyprawę po bezdrożach świata, wtedy sięgam po książki podróżnicze. Pozwalają mi one choć na moment, choć w wyobraźni, wyrwać się z tej naszej buro-burej, polskiej rzeczywistości i dać mi namiastkę swobody, którą zapewnia tylko zwiedzanie egzotycznych, w moim odczuciu, miejsc. Tego typu literaturę czytam zwykle podczas okresu jesienno-zimowego, gdy już od samych jego początków, czyli gdzieś w okolicy października, zaczynam z wielką niecierpliwością wypatrywać tych słonecznych, gorących chwil spędzanych w pięknych okolicznościach przyrody. Po “Luizjańskie gumbo” sięgnęłam z ogromną ciekawością, chcąc chłonąć historię tego regionu Ameryki Północnej, o którym dotychczas wiedziałam naprawdę niewiele. Książka mnie nie zawiodła, a Pan Artur Owczarski prowadził mnie, stopniowo podając kolejne informacje i przedstawiając następne osobistości, do takich miejsc, które skutecznie nasyciły mój apetyt podróżnika na jakiś czas.

Jak już wspomniałam o apetycie, to muszę Was ostrzec, że ten fizyczny może się stopniowo nasilać podczas czytania o przysmakach kuchni cajuńskiej i kreolskiej, opisywanych w tej publikacji. Autor wielokrotnie podkreśla, że Luizjana jest regionem, będącym tyglem wielu narodów. Przez stulecia i burzliwą historię tego miejsca, powstała tam kompilacja ludności złożona z Francuzów, rdzennych Indian, Afrykanów, Hiszpanów i przedstawicieli jeszcze kilku innych narodowości. Każda z nich dokładała latami swoją cegiełkę w wyjątkowość niepowtarzalnego rejonu i nie inaczej jest też w kwestii samych potraw. Liczne wpływy kulturowe mają ogromne znaczenie w sprawie tego, co ląduje na talerzach mieszkańców i turystów tam trafiających.

Publicysta zdecydował się na pokazanie nam istoty różnorodności kulturowej, na przykładzie najbardziej trafiającym do wyobraźni - jedzenia. Społeczeństwo Luizjany jest niczym to ich luizjańskie gumbo. Wachlarz smaków tej gęstej, sycącej zupy, w różnych regionach tworzony jest z innych komponentów, które łączą się w łatwo rozpoznawalną całość. Moim zdaniem ten tradycyjny luizjański kociołek składników, można porównać odrobinę (ale tylko z zasady powstawania!), do naszego rodzimego bigosu na winie: "wrzucamy do garnka co się nawinie" i w każdym polskim województwie potrawa smakuje całkiem inaczej, choć każdy dalej rozpozna w niej tenże bigos. Gumbo, choć z reguły wszędzie tam podobne, to w każdym domu jest przygotowywane inaczej, używa się do niego całkiem różnych lokalnych dodatków - jedni jako bazę wykorzystują na modłę francuską zasmażkę, inni na afrykańską - ochrę. Autor w sposób genialny przytacza to jakże trafne porównanie, patrząc na historię i współczesność tamtejszej ludności.

"Luizjańskie gumbo" jest publikacją szalenie ekspresyjną i przyciągającą uwagę. Książka okraszona jest wybornymi, wielobarwnymi zdjęciami, niebywale oddziałującymi na Czytelnika i uruchamiającymi wyobraźnię. Już pierwszy rzut oka na okładkę wzbudził we mnie nieprawdopodobną wręcz chęć zanurzenia się w jej kolorowych stronach, jednocześnie wypełnionych też sporą ilością tekstu. Wydanie jest naprawdę piękne, solidnie wykonane, z papieru dobrej jakości. Sposób przedłożenia Czytelnikowi historii i współczesności Luizjany oraz jej mieszkańców, jest bardzo przystępny, zrozumiały i wzbudzający zaciekawienie.

Jest też, niestety i przygnębiająca strona przedstawionej opowieści o życiu Cajunów i Kreoli. Historia opowiadana przez zapominanie, wypieranie i nieuchronną zmianę spowodowane globalizacją, morderczynią odrębności. Smutne jest zanikanie tradycji, która odchodzi wraz ze starszymi pokoleniami. Przykładem może być tutaj mówiony francuski, jakiego używano w kulturze Cajun. W połowie XX wieku całe pokolenie przestało używać tego języka, gdyż był uważany za język biedoty. Dopiero stosunkowo niedawno francuski wrócił tam do szkół, ale to już jest język współczesny, a nie ten używany dawniej. To jedna z ogromnej ilości ciekawostek, o których możecie przeczytać w tej książce. Czy wiedzieliście, że w Luizjanie domy są budowane na palach, aby chronić je przed częstymi powodziami? Czy znacie historię Akadyjczyków? Jak myślicie, czy kraby są kanibalami? Co jeszcze kryją luizjańskie bagna? Na te i na wiele innych pytań, odpowiedzi szukajcie w “Luizjańskim gumbie”. Jest to jedna z lepszych książek z tego gatunku, które przeczytałam!

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-02-07
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Luizjańskie gumbo
Luizjańskie gumbo
Artur Owczarski
8.3/10

Gumbo to oficjalne danie Luizjany. To zupa pełna najrozmaitszych składników pochodzących z kilku kontynentów, będąca manifestacją różnorodności, erupcją zagmatwania. Taka też jest Luizjana. Przez stu...

Komentarze
Luizjańskie gumbo
Luizjańskie gumbo
Artur Owczarski
8.3/10
Gumbo to oficjalne danie Luizjany. To zupa pełna najrozmaitszych składników pochodzących z kilku kontynentów, będąca manifestacją różnorodności, erupcją zagmatwania. Taka też jest Luizjana. Przez stu...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Luizjana, z jednej strony dzika i niedostępna, z drugiej otwarta, zróżnicowana, kolorowa przepełniona różnorodnością. Straszy i zachwyca. Nikt chyba nie ma problemu ze skojarzeniem Luizjany z byciem ...

@ewelina.czyta @ewelina.czyta

Gumbo to pochodzący z Luizjany rodzaj gęstej zupy. Składa się ona z warzyw, owoców morza, mięsa oraz przypraw, które są charakterystyczne dla kuchni Cajun. Ta potrawa to także wyjątkowy symbol mieszk...

@gloria11 @gloria11

Pozostałe recenzje @liber.tinea

Cypr. Travelbook
Cypr

Przewodnik “Cypr” z Bezdroży jako materiał marketingowy Sopockiego Towarzystwa Ubezpieczeń Ergo Hestia, to niepozorna, ale bardzo treściwa książeczka. Choć sam Cypr jest...

Recenzja książki Cypr. Travelbook
Zero
Dzielenie przez “Zero” w sensacyjnej książce Joanny Łopusińskiej [recenzja]

“Pamiętaj cholero, nie dziel przez zero”. Wiadomo, że przez zero się nie dzieli, ale Joanna Łopusińska w swojej książce “Zero” stawia całkowicie odmienną tezę i pokazuje...

Recenzja książki Zero

Nowe recenzje

Nasze światy
Fascynująca przygoda w wielu wymiarach
@maitiri_boo...:

"Nasze światy" to fascynująca podróż przez niezwykłe wymiary, gdzie każdy krok to nowe odkrycie, a każdy zakręt skrywa ...

Recenzja książki Nasze światy
Narzeczona bez zobowiązań
Zagubione dusze
@jagodabuch:

"Narzeczona bez zobowiązań" autorstwa Eweliny C. Lisowskiej to romans historyczny, który przenosi czytelnika w drugą po...

Recenzja książki Narzeczona bez zobowiązań
Księgarenka na Miłosnej
Ukojenie po ciężkim tygodniu
@mariola1995.95:

“Księgarenka na Miłosnej” jest uroczą powieścią obyczajową osadzoną w czasach współczesnych. Trzydziestoletnia Aleksan...

Recenzja książki Księgarenka na Miłosnej
© 2007 - 2024 nakanapie.pl