Na książkę autorstwa Johna Boyne'a "Chłopiec w pasiastej piżamie" czekałam strasznie długo, ponieważ nigdzie nie można było jej dostać czy chociaż wypożyczyć = allegro, merlin, empik, selkar - wszędzie zapasy były wyczerpane, albo po prostu ta powieść nie była dostępna. W końcu pewnego pięknego dnia znalazłam ją u nas w bibliotece miejskiej (wcześniej jej na pewno nie było). Na podstawie tej książki powstał również film o tym samym tytułe, który swoją drogą jest bardzo dobrą ekranizacją; obejrzałam go znacznie wcześniej przed przeczytaniem lektury.
"Chłopiec w pastastej piżamie" jest to historia pewnego niemieckiego chłopca o imieniu Bruno. Dziecku przyszło żyć w bardzo dogodnych warunach, jednak w ciężkich czasach, bowiem podczas II wojny światowej. Ojciec dziesięciolatka jest komendantem obozu koncentracyjnego, który mieści się niemal tuż obok ich nowego miejsca zamieszkania. W głowie chłopca rodzi się dziwny obraz wyobrażenia o ludziach w pasiastych piżamach, który bardzo różni się od ponurej, przerażającej i smutnej rzeczywistości. Pewnego dnia Bruno wybiera się w 'podróż', aby odkryć coś nowego. Przypadkowo poznaje swojego rówieśnika Szmula - żydowskiego chłopca z Polski, któremu przyszło 'żyć' w obozie. Po jakimś czasie regularne spotkania tej dwójki przeradzają się w przyjaźń, która ma swoje nieodwracalne konsekwencje...
Bardzo żałuję, że przeczytałam tę książkę po obejrzeniu filmu, ponieważ znałam już doskonale zakończenie tej historii i trochę łez już wcześniej pociekło mi z oczu. Powieść jest niemal identyczna - różnią się kilkoma małoznaczącymi szczegółami, które w zupełności nie zmieniły mojego podejścia i poglądu na tą historię. Miałam już do czynienia z kilkoma powieściami o podobnej tematyce, jednak nigdy nie spotkałam się z dziełem opowiedzianym z perspektywy małego chłopca. Z jednej strony jest to przerażająca prawda o tym, co działo się wówczas w hitlerowskim świecie z boku, z punktu widzenia dziecka, który dostrzega wiele aspektów, które może nie do końca są trafne i adekwatne, ale na pewno znaczące dużo dla małego człowieka - pogubionego, niezorientowane, z góry okłamywanego i wychowanego w przekonaniu kto jest dobry, a kto zły. Uczonego od podstaw pogardy dla żydów i traktowania ich jak robactwo. Jedak któż jest bardziej szczery niż dzieci i kto potrafi być bardziej niejednostronny...
Autor posługuje się prostym, można wręcz powiedzieć, że niewymagającym i przekaźnym językiem - czasami ma się wrażenie, że czyta się po prostu bajkę dla dzieci. Narratorem jest sam Bruno, więc słownictwo nie jest zbyt wygurowane, a dialogi czasami absurdalne, ale również mądre i przemyślane. Młody człowiek zadaje wiele pytań i oczekuje satysfakcjonyjacych go odpowiedzi; doszukuje się wielu haczyków, aby tylko o nie zaczepicć; postrzega świat i otaczające go realia w zupełnie inny sposób, niż osoby, które są w stu procentach przekonane o zaistniałej sytuacji.
Zakończenie jest dołujące, jednak nie wzbudziło we mnie aż tak wielkich emocji, ponieważ i tak znałam zakończenie. Jednak uważam, że książka jest świetna i na pewno godna polecenia. Ja chyba jeszcze raz będę musiała obejrzeć ekranizację, do której również serdecznie namawiam