Wielu z nas na pewno kiedyś, choć raz, żałowało, że doba nie trwa dłużej nić 24h. Bo czasem rzeczywiście brakuje kilku dodatkowych godzin na to i owo. Nawet mimo wiecznego pośpiechu, który jest cechą charakterystyczną naszych czasów. A jak by tak mieć czasu ile tylko dusza zapragnie? Tomasz Jachimek właśnie pokazuje, co dziać się może kiedy ludzie mogą swoją dobę wydłużać ile tylko zechcą, co więcej, mogą sprzedawać swoje godziny, jeśli z kolei nie potrzebują ich za bardzo i na dużo wolnego czasu narzekają.
Otóż mamy tu niespełnionego, dość ekscentrycznego wynalazcę Wuja Franciszka, który pasjonuje się wynajdywaniem odkrywczych i przełomowych rzeczy. Niestety zazwyczaj żadna z nich nie była ani odkrywcza ani przełomowa i jej prezentacja nie wychodziła poza rodzinny dom Franka. Ale do czasu. Pewnego dnia Wuj wymyślił maszynę do handlowania czasem. A do tego jeszcze robi na niej wielki biznes i potwierdza powiedzenie iż czas to pieniądz.
Nagle życie całej rodziny ( siostra Franka Grażyna z mężem Piotrem, dzieci: Hania i Michał, babcia Wiktoria) zmienia się całkowicie. Ale nie tylko najbliżsi Franka odczuwają te zmiany. Jachimek przedstawia nam całą plejadę bohaterów, pochodzących z różnych grup społecznych i zawodowych i pokazuje jak starają się o spełnianie swoich marzeń, jak wykorzystują swoje szanse i jak reagują na to „nowe”, które się w ich życiu dzieje.
Mamy tu uniwersalne typy ludzkie, wręcz stereotypowe, proste i wyraziste ale dzięki temu trafiające do każdego czytelnika. Znane doskonale nam wszystkim z codziennego życia i najbliższego otoczenia: reprezentant bankowości, typowy „biały kołnierzyk”, emerytka walcząca o każdy grosz w sklepach, syn milionera - leń i obibok ale dzięki tatusiowi mogący osiągnąć wszystko, gangster Praszczur, wypacykowana blond lalunia Paula, której sensem życia są plotki z życia gwiazd i makijaż, urzędnicy, politycy, księża.
Wszyscy oni stanowią wręcz karykatury, ich wady mogą wydawać się nawet wyolbrzymione momentami ale wystarczy tylko zastanowić się chwilę, by dojść do wniosku, że tacy są naprawdę.
I oto cudowna maszyna do handlowania czasem wprowadza chaos w życie każdego z nich.
Autor serwuje nam zaskakujące rozwiązania i scenariusze, pełne absurdu i nonsensu. Opisując wielki bałagan sam zachowuje niezwykły porządek w opowiadaniu, nie daje czytelnikowi się zagubić. Bez problemu łączy elementy wymyślone, szalone i nierealne z realizmem prawdziwego, codziennego życia.
Jest to powieść z typu tych, które to, co najważniejsze mają ukryte pod pierwszą warstwą. Trzeba więc, pod powłoczką humoru i dowcipu odkryć drugie dno, co skłoni do refleksji nad człowiekiem we współczesnym świecie.
Jachimek z charakterystycznym humorem, ironią, sarkazmem opisuje rzeczywistość, w której z czasem można zrobić wszystko. Powieść kipi ironią, inteligentnym dowcipem, aluzjami. Szczególnie za pomocą tych ostatnich Jachimek doskonale oddają naszą rzeczywistość i udowadnia jak genialnym obserwatorem jest, z jakim dystansem potrafi spojrzeć na codzienność.
Czytając miałam wrażenie, że słucham Jachimka, nawet brzmiała mi w uszach jego charakterystyczna wada wymowy. Świetny cięty język, bujna wyobraźnia, doskonała zabawa nie pozbawiona morału i prawd uniwersalnych.