Kupić czy sprzedać? Oto jest pytanie. Tego stwierdzenia nie powstydziłby się sam Szekspir, wkładające je w usta Hamleta, gdyby ten żył w „naszych” czasach, a przynajmniej tych opisanych przez Tomasza Jachimka w „Handlarzach czasem”.
Któż z nas często nie złościł się, że doba ma tylko 24h? Któż z nas, nie chciałby jakaś ważna chwila w naszym życiu trwała dłużej niż te 24h? Któż z nas czasem nie narzekał na nudę i nie chciał skrócić ciężkiego dnia w pracy?
A co jeśli to wszystko można zmienić, dzięki wynalazkowi wuja Franciszka?
I tu powstaje problem, bo każdy z nas tak by chciał. Do czego to mogłoby doprowadzić? Kilka z możliwych wyjść prezentuje w swojej książce Tomasz Jachimek. Książka z góry uprzedzam zdecydowanie dla fanów jego twórczości scenicznej.
Wuj Franciszek mistrz niedzielnych rodzinnych quizów, których jest organizatorem, a także mistrz ciętej riposty „Ty w niedzielę podczas quizu bądź taki mądry, taki wygadany, to będziemy sobie mogli pogadać jak równy z równym”, pewnej niedzieli postanawia nie wychodzić ze swojego warsztatu, by urządzić rodzinny quiz. Co robił w warsztacie? Na pewno nie marnował czasu, wymyślił absurdalnie-śmieszną maszynę do handlu czasem… Jak działa? Tego nie wie nikt, poza Wujem Franciszkiem. Jego siostra i szwagier podchodzą dość sceptycznie do jego nowego wynalazku, który wygląda jak trumna, gdyż wuj miał już w swoim dorobku kilka nieudanych wynalazków. Okazuje się, że maszyna działa, zyskała rozgłos, biznes się kręci … ale co z ludźmi, którzy sprzedając/ kupując czas przeczą prawą fizyki? Jachimek jako dobry obserwator z dozą ironii pokazuje ludzkie zachowania, pęd za czasem i pieniędzmi.
Początkowo przebrnąć mi przez książkę było trudno, gdyż nie ukrywam nie jestem jakimś wielkim fanem Tomasza Jachimka, a książka jest przesiąknięta jego poczuciem humoru. Problemy poruszone w powieści wyłapałam od razu i nawet mi się podobało, że czytam o czymś, czego nie raz chciałam, czyli o wydłużeniu swojej doby przynajmniej o 2-3 godziny. Humor? Czasem książka męczyła, ale niektóre fragmenty były naprawdę genialne z dozą szyderstwa i kpiny, po prostu oddawały idealnie obraz naszego społeczeństwa, czym zachęcały do dalszego czytania. Mimo wszystko drażniły mnie strasznie wulgaryzmy, zdaję sobie z tego sprawę, że tak jest naprawdę u nas Polaków, ale mimo wszystko wydaje mi się ciut przesadzone czytać/słuchać przez 7 min o akcentowaniu „Wypierdalasz”, albo na jednej stronie przeczytać ok. 25 razy „Kurwa” – to trochę zniechęca. Wyłapałam również kilka niedociągnięć, jeśli chodzi o samą fabułę i do tej pory nie bardzo rozumiem, jak działa ów „cudowna maszyna” wuja Freda? Jeśli chodzi o audiobook to jestem zachwycona, a rzadko się to zdarza. Audiobook czytany przez Tomasza Jachimka okazał się zdecydowanie lepszy niż książka. Jego akcentowanie, kpina w jego głosie i szyderstwo po prostu nadawało książce nowego uroku, jaki traci wersja papierowa czytana przez dowolnego czytelnika.
Słuchając audiobooka doszłam do wniosku, że niektóre fragmenty, przy których bez małą płakałam ze śmiechu nadawałby się bardziej na popis sceniczny przed publicznością niż materiał na książkę. Powtórzę, że książka jest zdecydowanie dla fanów Tomasza Jachimka, a audiobook mogę polecić każdemu, kto chcę sobie posłuchać „luźniej historii, która mogłaby zostać opowiedziana na ławce przed blokiem”
Książka: 8/10
Audiobook: 10/10