Wada recenzja

CZARNE CHMURY

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Rudolfina ·4 minuty
2020-01-22
2 komentarze
15 Polubień
Co byście zrobili, gdyby przyjaciel dał wam do oceny swoją naprawdę źle napisaną powieść? Nie wystarczyłoby się wymigać mówiąc - pierwszy rozdział trochę się dłuży, albo - weź i wytnij parę scen z żoną, bo niepotrzebne. Można by tylko powiedzieć - wiesz, stary, tę książkę to właściwie trzeba by napisać od nowa. Żaden z długiej listy przyjaciół, którym Robert Małecki złożył gorące podziękowania za pomoc przy pisaniu tej powieści nie odważył się na coś takiego. Nawet to rozumiem. Sama chyba też nie miałabym serca, gdyby chodziło o bliską mi osobę. Na szczęście, nie przyjaźnię się z autorem, więc mogę napisać to, czego nie powiedzieli mu przyjaciele.
 
Chwaliłam niedawno Roberta Małeckiego przy okazji „Skazy”, że tak ładnie rozwija się twórczo, a tymczasem moje zachwyty były przedwczesne. Po lekturze „Wady” mam wrażenie, że autor cofnął się w rozwoju o lata świetlne.
 
Książka jest niemiłosiernie przegadana. Zaczęłam, niestety, słuchać audiobooka więc wszystkie dłużyzny wyszły jak szydło z worka. Płynący z głośnika stek niepotrzebnych przekleństw również nie pomagał w odbiorze. Nie pomagał też lektor, który co trzecie zdanie wzdychał.
 
Autor celebruje opisy nie mające żadnego wpływu na przebieg akcji, tak jakby płacili mu od słowa i za wszelką cenę musiał nadmuchać objętość. To się nie sprawdza w kryminale. Czasem opisy budują klimat, ale Małecki używa wciąż tych samych, zgranych motywów i sformułowań, i to jest niestrawne w tak dużym natężeniu. „Smagały go gorące podmuchy niespokojnego wiatru. W oddali na nieboskłonie dostrzegł zwarte pola czarnych chmur”. „(…) z plaży przegoniły ich zbierające się nad jeziorem kłębowiska ciężkich stalowych chmur. Porywisty wiatr wyginał gałęzie drzew i krzewów, szarpał przybrzeżną trzciną”. „W zniekształconej powierzchni wody odbijały się ciemne chmury”. „(…) pierwsze grube krople deszczu uderzyły o granatową plandekę przyczepy. Tuż obok złowrogo zaszumiały drzewa”. „(…) uczucie to wzmagał silny wiatr, który gnał czarne chmury nad opustoszałe, gotowe na kolejną ulewę miasto”. 
 
W celu uatrakcyjnienia fabuły autor wprowadza tak pożądane ostatnio przez wydawców sceny bara-bara. Już słyszę w głowie głos redaktora: więcej seksu, Małecki, więcej seksu! Jednak ekscesy seksualne Moniki Skalskiej mają taki sam wpływ na akcję, jak opisy przyrody - są tylko zapychaczami.
 
Wątek z nowym policjantem który, oczywiście przypadkowo, ginie w wypadku samochodowym nie ma żadnego uzasadnienia. Opóźnienie śledztwa o kilka dni nic nie zmienia, pozostali policjanci i tak w końcu dowiadują się tego samego. Gdyby chociaż to nie był wypadek, tylko na przykład ktoś się chciał go pozbyć. Albo gdyby z powodu wyrzutów sumienia za tę śmierć, Gross naprawdę odszedł z policji. Ale nic z tych rzeczy. Wprowadzenie wątku, tylko po to, aby dorzucić komisarzowi kolejną traumę? Po co? I tak ma ich wystarczająco dużo. 
 
Książka roi się od błędów rzeczowych, które powinna wyłapać redaktorka. Robert Małecki zamiast składać jej podziękowania za dobrą robotę, powinien złożyć reklamacje. Dwa lata po zdarzeniu ktoś złożył anonimowy donos, że pod dom zaginionej kobiety podjeżdżał czerwony polonez. Policja odnalazła samochód i uznała, że to nie mógł być ten polonez, ponieważ samochód nie wyjeżdżał z garażu, i przez trzy tygodnie zbierał na masce kurz. Tylko, że zdarzenie miało miejsce dwa lata wcześniej, więc jakie znaczenie może mieć trzytygodniowy kurz?
 
Najwięcej błędów pojawia się w wątku harcerskim, który w ogóle jest tutaj ni przypiął, ni przyłatał. Równie dobrze wszystko mogło rozegrać się na kolonii albo zwykłym obozie, albo gdziekolwiek. Jeśli już jednak osadza się akcję w tak charakterystycznym środowisku, wypadałoby cokolwiek o nim wiedzieć. Jeśli przeczyta tę książkę ktoś, kto miał coś wspólnego z harcerstwem, włosy staną mu na głowie, i to bynajmniej nie z tego powodu, że każdy występujący tu harcerz to czarny charakter - albo gwałciciel, albo oszust, albo morderca. Na obozach harcerskich nie używa się słowa „opiekun”. Są funkcje: komendant, drużynowy, oboźny, zastępowy. Komisarz Gross, gdy pojechał na obóz, na pewno został o tym poinformowany. Autor już nie. Pięćdziesięcioletni harcmistrz pełni na tym obozie funkcję skarbnika? Chyba kwatermistrza, bo to on trzyma kasę. Autor z uporem używa też sformułowania „koszula harcerska”. Koszule to były w ZSMP albo HSPSie (jeśli pamiętacie jeszcze, co to było). W harcerstwie są mundury, mundurki, ewentualnie bluzy od mundurów. A lilijka, to lilijka, a nie harcerska przypinka.
 
Najgorsza jest jednak sama intryga – wymyślona na kolanie, ledwie zafastrygowana. Stąd pewnie te zapychacze. Łatwiej wsadzić dwie strony opisu klejenia modelu motocykla, niż wymyślić, jak sensownie poskładać wszystko do kupy. Przypadek goni przypadek, a rozwiązanie intrygi jest pełne absurdów, jeszcze gorszych niż u Mroza. Ale Mróz przynajmniej mniej przynudza.
 
Słaby jest już punkt wyjścia. Komisarz Gross znajduje zakrwawiony w środku namiot i od razu wie, że popełniono w nim morderstwo. Nie ma trupa, narzędzia zbrodni, zabójcy, a komisarzowi nawet nie przyjdzie do głowy, żeby sprawdzić, czy to nie jest na przykład krew oprawianego w tym namiocie jelenia. Jasnowidz, po prostu. Prokurator oczywiście nie chce wszczynać śledztwa, i słusznie, ale jest tak wredny i mówi takim językiem, żebyśmy nie mieli wątpliwości, że to zły prokurator jest.
 
Zaraz potem, odchodzący na emeryturę, schorowany policjant przekazuje Grossowi teczki ze swoimi nierozwiązanymi sprawami sprzed wielu lat, no i oczywiście sprawa z jednej z teczek musi wiązać się z domniemanym morderstwem. No cóż za fantastyczny zbieg okoliczności!
 
Dalej jest jeszcze gorzej, ale tu już nie obejdzie się bez spoilerów. Uwaga! Jeśli macie zamiar przeczytać tę książkę, tu musicie przerwać!
Doczytać sobie można tu:
https://www.czytacz.pl/2020/01/robert-maecki-wada-ocena-16.html

Moja ocena:

× 15 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Wada
2 wydania
Wada
Robert Małecki
7.7/10
Cykl: Bernard Gross, tom 2

Są sprawy pogrzebane dawno temu i świeże ślady świadczące o zbrodni. Tylko ciała brak. Groźne burze nad Chełmżą i nieznośne sierpniowe upały. Na leśnej polanie w pobliżu jeziora komisarz Bernard Gro...

Komentarze
@sandrajasona
@sandrajasona · ponad 4 lata temu
Widzisz harcerzem nie byłam, nie wyłapałam tego. 
Ten chwyt z namiotem i młotkiem jakoś mnie nie wzruszył, potem mi się dziwny wydał, ale znów kładłam na karb "a może tak można" - lekarzem nie jestem ;-) 
Teraz widząc Twą recenzję widzę te potknięcia, ale oceny swojej nie zmienię, dla mnie 1 to zbyt nisko. Przy moich opiniach wychwytuję absurdy z moich dziedzin i przynajmniej się uzupełniamy :-) Niestety nie jesteśmy specjalistami we wszystkim, ja natomiast zawsze negatywy też szukam, nie jestem łatwym czytelnikiem :-)
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 4 lata temu
Mnie w kryminałach najbardziej przeszkadza brak logiki. A pała też za to, że autor totalnie zawiódł zaufanie. Wcześniej pokazał, że jak chce, to potrafi, a teraz, że zupełnie mu się nie chce.
× 1
@Johnson
@Johnson · ponad 4 lata temu
Podobnie miałem z inną jego książką. No niedobrze.
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 4 lata temu
On teraz zamierza pisać dwie książki rocznie. Niedobrze...
@Wiesia
@Wiesia · około 4 lata temu
A może właśnie będzie teraz lepiej, skoro rezygnuje z pracy na rzecz pisania to więcej poświęci czasu na dopracowanie powieści. 
Jestem optymistką ;) 
× 1
Wada
2 wydania
Wada
Robert Małecki
7.7/10
Cykl: Bernard Gross, tom 2
Są sprawy pogrzebane dawno temu i świeże ślady świadczące o zbrodni. Tylko ciała brak. Groźne burze nad Chełmżą i nieznośne sierpniowe upały. Na leśnej polanie w pobliżu jeziora komisarz Bernard Gro...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Mam ogromny sentyment do serii kryminalnej z Bernardem Grossem w roli głównej. „Skaza”, pierwszy tom serii, była jedną z pierwszych powieści kryminalnych, które trafiły w moje ręce. Nie sposób opisać...

@wolinska_ilona @wolinska_ilona

W Wydawnictwie Literackim ukazało się niedawno wznowienie drugiego tomu cyklu z Bernardem Grossem autorstwa Roberta Małeckiego. To jedna z najbardziej znanych polskich serii kryminalnych. W no...

@renata.chico1 @renata.chico1

Pozostałe recenzje @Rudolfina

Zdrada
KIEDY KREW ZAMARZA W ŻYŁACH

Faceci to szuje. Przynajmniej w tej książce. Jeżeli kiedykolwiek przyszło wam do głowy, żeby zdradzić męża lub żonę, to po tej lekturze taki pomysł natychmiast wywietr...

Recenzja książki Zdrada
Joker
NOWA JAKOŚĆ

Podobno tylko krowa nie zmienia poglądów. Nie piszę tego, żeby się usprawiedliwić, że zmieniłam zdanie. Nadal uważam, że powieść kryminalna powinna być zamkniętą całości...

Recenzja książki Joker

Nowe recenzje

Kosmiczne wampiry
WYSYSACZE ENERGII
@mrocznestrony:

Wydawnictwo IX przyzwyczaiło mnie do tego, że sięga po tytuły nieoczywiste, wymykające się schematom, często nieznane, ...

Recenzja książki Kosmiczne wampiry
Psalm dla zbudowanych w dziczy
,,Pragnienie odejścia zaczęło się od idei cykan...
@Chassefierre:

Książka Becky Chambers jest fantastyczna na tak wielu poziomach, że nie wiem od którego z nich zacząć. Zacznę więc od t...

Recenzja książki Psalm dla zbudowanych w dziczy
Devi. Waleczna Bogini
Devi
@aneta5janiec12:

Kiedy przeczytałam powieść „Almas. Diament pustyni” z niecierpliwością czekałam na kolejną część! Dzięki uprzejmości au...

Recenzja książki Devi. Waleczna Bogini
© 2007 - 2024 nakanapie.pl