Genius loci recenzja

Dom z duszą

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @jorja ·3 minuty
2021-01-27
3 komentarze
20 Polubień
O tym, że zdecydowałam się zapoznać bliżej z treścią książki, zadecydowały dwie rzeczy. Pierwsza z nich to okładka. Niepokojąca i pobudzająca wyobraźnię, której twórcą jest Pani Joanna Widomska. Druga rzecz to tytuł. Genius loci oznacza „ducha opiekuńczego danego miejsca”. Ducha lub demona, który może nie tylko się miejscem opiekować, ale może też nim zawładnąć. To spowodowało, że poczułam się na tyle zaintrygowana, by zapoznać się z historią ukrytą na stronach książki.

Akcja rozgrywa się w roku 1957. Główna bohaterka przyjeżdża do Ostróżki, by posegregować i uporządkować wszystkie rzeczy należące do tragicznie zmarłej kuzynki. Młoda kobieta wpadła do studni i poniosła śmierć na miejscu. Wypadek? Samobójstwo? Morderstwo? Ewa za wszelką cenę będzie się starała rozwiązać zagadkę śmierci przyjaciółki. Tymczasem w domu, z którym nasza bohaterka ma całą masę wspomnień z dzieciństwa, zaczynają się dziać dziwne i niepokojące rzeczy. Zauważa je jednak tylko ona. Mąż zmarłej nic nie widzi i nie słyszy. A może nie chce dostrzegać rzeczy, których nie da się racjonalnie wytłumaczyć? Brzmi interesująco? Owszem, ale wykonanie, według mnie, pozostawia już wiele do życzenia.

Minusów książki jest znacznie więcej niż plusów. Zacznę od tego, że przede wszystkim drażniła mnie maniera Autorki. Używała języka czasem na siłę górnolotnego, co często pasowało jak piernik do wiatraka. Słownictwo czasami przerysowane i przeintelektualizowane. Utrącić mądrym słowem można studenta na wykładzie, a nie spokojnego, niczego niepodejrzewającego czytelnika, złaknionego rozrywki. Mimo niewątpliwie bogatego zasobu słów odniosłam wrażenie, że Autorka nie operuje językiem swobodnie, raczej stylem akademickim, a nie pisarza – opowiadacza. Uważam, że gdyby były używane słowa uznane za potoczne, to historia stałaby się znacznie przyjemniejsza w odbiorze. By nie bądź gołosłowną podam tylko parę przykładów, by Was nie zanudzić, a jednocześnie, żebyście mogli zweryfikować, czy Was też by to drażniło. Może to po prostu ja się czepiam i szukam dziury w całym:

- „pogorszył się dukt jej pisma”, […] pod koniec cierpiała na lęki. Czyżby to one odpowiadały za tę deteriorację?, „muszę się przewentylować”, Tkwiłam w męczącym limbo [...] – wydaje mi się, że można było użyć innych słów,

- „proszalnie spojrzał mi prosto w oczy” – czy tylko mi to nie brzmi?

- czy można kogoś sprytnie obserwować? Bacznie lub czujnie to rozumiem, ale jak się to robi sprytnie, patrząc jednocześnie komuś prosto w oczy…

Sama historia była niedopracowana. Nie dość, że schematyczna to jeszcze do bólu przewidywalna. Dialogi drętwe. Jedyną udaną kreacją była postać starej sąsiadki Samborowej oraz jej równie starego koguta Nicponia. Typowa opowiastka w klimacie gotyckim, czyli był stary cmentarz, mgła, wizje, tajemnica, stary dom, duchy, głosy i tajemnicza góra, która żyła własnym życiem. Nie wiem, czy Autorka nie miała pomysłu, czy gonił już ją termin, ale zakończenie wydaje się pisane na szybko, na kolanie.

Książka z cyklu Misterium grozy, ale gdzie ta groza była? Jedyny niepokój, jaki odczuwałam, to momenty, w których przewracałam kolejne strony. Czułam lęk przed kolejnym straszliwie mądrym słowem, które pacnie mnie między oczy. Grozę też odczuwałam, gdy co kilka zdań powtarzały się z uporem maniaka straszliwie przerażające słowa: niepokój, lek, strach, okrzyki i dreszcze przerażenia, metafizyka. Mimo że książka ma tylko nieco ponad 100 stron, nie chciało mi się liczyć, ile razy było powtórzeń samego słowa „metafizyka”. Z jednej strony więc była powtarzalność przy jednoczesnym używaniu trudnego słownictwa.
W kilku miejscach miałam wrażenie, że jednak coś z tego niepokoju się w końcu wykluje, ale nadzieja została po chwili rozwiana przez Autorkę. Tam, gdzie mogła rozwinąć wątek, poprawić tym samym historię i stworzyć właściwy dla niej klimat, tam po prostu gwałtownie kończyła nie tylko zdanie, ale i cały rozdział.

Na minusy można by było przymknąć oko, gdyby to był debiut Pani Joanny. Niestety, to jest już kolejna popełniona przez nią historia. Nie mam zamiaru zapoznawać się z poprzednimi a tym bardziej z tymi, które dopiero będą przelewane na papier.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-01-24
× 20 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Genius loci
Genius loci
Joanna Pypłacz
5.6/10

W Ostróżce, malowniczej miejscowości w Beskidzie Sądeckim, młoda kobieta wpada do studni. Wszystko wskazuje na samobójstwo, ale czy to, co się wydarzyło, było nim naprawdę? Ewa, kuzynka zmarłej, podc...

Komentarze
@OutLet
@OutLet · prawie 4 lata temu
- „proszalnie spojrzał mi prosto w oczy” – czy tylko mi to nie brzmi?
A co Ci tu nie brzmi? Chodzi o słowo proszalnie?
× 1
@jorja
@jorja · prawie 4 lata temu
Tak, dla mnie to dość dziwne słowo, można było inaczej. Inni piszą, że dzięki temu autorka pokazuje swoją wiedzę i warsztat... mnie to nie przekonuje.
× 1
@OutLet
@OutLet · prawie 4 lata temu
Słowo bardzo rzadko używane. Nie znam kontekstu, może faktycznie można było użyć innego, np. błagalnie.
× 2
@tsantsara
@tsantsara · prawie 4 lata temu
A mnie się podoba proszalnie... Dziady były proszalne, nie błagalne. Dukt pisma to z łaciny - też klasycznie. A inaczej co? Krój? To już co innego. Dukt pisma to nie charakter - raczej jego pokrój. Pojęcie dawne, ale i fachowe. Ja lubię, kiedy autor ma duży zasób słownictwa lub eksperymentuje z językiem - nawet z neologizmami. Pisarz to zawód, który nie tylko ma znać wszystkie rejestry języka, ale i umieć go w swoich celach przekształcać, naginać i używać.
× 1
@OutLet
@OutLet · prawie 4 lata temu
Dziady były proszalne, ale tu chyba nie chodzi o nich.
× 1
@tsantsara
@tsantsara · prawie 4 lata temu
Chodzi o kontekst tego proszenia... Proszalne dziady chodziły po prośbie. Błagalne spojrzenia czy modlitwy to już trochę inny kontekst. Choć podobne, to nie jest dla mnie to samo. I takie różnicowanie odcieni znaczeniowych mi się podoba - kiedy słowa nie są oczywiste.
× 1
@OutLet
@OutLet · prawie 4 lata temu
Z jednej strony - tak. Z drugiej - prośba i błaganie to synonimy.
@Mackowy
@Mackowy · prawie 4 lata temu
Prosząco?
@Mackowy
@Mackowy · prawie 4 lata temu
@tsantsara hah, mi też od razu dziady proszalne przyszły do głowy :D
× 1
@Siostra_Kopciuszka
@Siostra_Kopciuszka · prawie 4 lata temu
"3 gwiazdki? ;) zgrabnie Ci to wyszło ;)" (że zacytuję samą Ciebie) 😉
@jorja
@jorja · prawie 4 lata temu
3, bo
1 gwiazdka za okładkę,
2, za postać sąsiadki i jej koguta a
3 gwiazdka, za to, że w ogóle dobrnęłam do ostatniego zdania ;)
× 2
Genius loci
Genius loci
Joanna Pypłacz
5.6/10
W Ostróżce, malowniczej miejscowości w Beskidzie Sądeckim, młoda kobieta wpada do studni. Wszystko wskazuje na samobójstwo, ale czy to, co się wydarzyło, było nim naprawdę? Ewa, kuzynka zmarłej, podc...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Beskid Sądecki, lata 60, młoda kobieta mieszkająca w rezydencji z geologiczną katastrofą za progiem popełnia samobójstwo (ohohoho, ale czy aby na pewno?), wskakując do studni. Uporządkowanie rzeczy z...

@KazikLec @KazikLec

Dom walczący z naturą o swoje miejsce na ziemi. Dom stojący w cieniu milczącego giganta. Miejsce pełne zacierających się w umyśle obrazów. Przepełnione zapachami i głosami wygrawerowanymi we wspomnie...

@potarganerude @potarganerude

Pozostałe recenzje @jorja

Szpital św. Judy
Krucha granica między normalnością a obłędem...

„Podobno tam pięknie, budynek wspaniały, a i jezioro, i góry potrafią urzec, ale w takich miejscach licho lubi mieszkać”. Z pewnością macie grono autorów zagraniczny...

Recenzja książki Szpital św. Judy
Spectacular
Wymarzony prezent w otoczeniu psotnych kul śniegu

„Stetryczałe zrzędy i osoby z awersją do dobrej zabawy, fantazji, romansu, snów i magii świąt powinny natychmiast odłożyć tę książkę. Opowieść niniejsza bowiem zasłynęła...

Recenzja książki Spectacular

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka