Dzień wagarowicza recenzja

"Dzień wagarowicza" Rober Ziębiński

Autor: @S.anna ·4 minuty
2023-07-09
Skomentuj
8 Polubień
Lata 50-te XX wieku. Zapomniana wioseczka w mazurskich lasach, zamieszkana przez nie więcej niż pięćdziesiąt osób, tajne rosyjskie laboratorium, ulokowane w dworku nieopodal, i grupa młodzieży, dzieci wysoko postawionych (a wręcz najwyżej postawionych, Inga jest córką jednego z najważniejszych dygnitarzy partyjnych w państwie) rodziców. W gęstych lasach otaczających maleńkie wioseczki żyją - oprócz stałych mieszkańców, niedobitków przedwojennych tubylców i tych nowych, tych, co napłynęli na Ziemie Odzyskane po wojnie - także ci, którzy nie chcą zostać znalezieni, jak na przykład były lekarz Armii Krajowej Roman "Trop" Kielecki.

A poza tym w okolicznych lasach coś się czai. Coś złego. Giną zwierzęta, w tym także duże, które mogłyby paść łupem tylko wyjątkowo sporych i zdeterminowanych (plus raczej nie obawiających się bliskości ludzi) drapieżników. Giną też ludzie. Tymczasem nieświadoma zagrożenia Inga wraz z grupą przyjaciół planuje spędzić dzień wagarowicza nad jeziorem Śniardwy. I jeśli parę osób zniknie z wioski nikt się tym zbytnie nie przejmie, a wręcz nie zauważy (bo to telefonów nie ma, więc by trzeba łodzią do Mikołajek, stamtąd do Olsztyna, może by kogoś przysłali, a może kazali spływać, bo do jakiegoś tam pijaczyny co zabradziażył w lesie i go wilki niemiło potraktowały pół świata nikt tłuc się nie będzie), ale co jeśli zaczną znikać dzieci partyjnych dygnitarzy?

No i kto stoi za tajemniczymi zaginięciami? Prawdopodobnie mają one związek z tym rosyjskim laboratorium, w którym eksperymenty wyrwały się spod kontroli samym laborantom. A może nie, może to jakieś dzikie zwierzę. Może wilkołaki. Może z jakiegoś cyrku uciekł tygrys czy inny goryl. Może...

Groza narasta, zniknięcia się mnożą, młodzi ludzie są coraz bardziej zagrożeni, a jedyną osobą, która wydaje się serio zainteresowana sprawą to były AK-owiec, od dziesięciu lat mieszkający samotnie, w głębokim ukryciu, odcięty od świata. Czy podejmie się obrony dzieci zagorzałych komunistów?

Motyw może i niezbyt oryginalny ale - jak sam autor pisze we wstępie - powieść miała być takim trochę hołdem dla monster movies łamane przez slasher, który w USA rozkwitał w latach 50-tych, czyli wtedy, gdy z miliona powodów u nas rozkwitać (ani nawet się pojawić) nie mógł, więc w zasadzie wszystko jest, jak trzeba. Grupa młodzieży gdzieś na odludziu, odcięta od świata, i coś, co miało być świetną zabawą, przekształca się w prawdziwy horror i walkę o przetrwanie. W wykonaniu Roberta Ziębińskiego jest to, ośmielam się stwierdzić, nawet lepsze niż w amerykańskich oryginałach, ponieważ osadzenie akcji na Mazurach w latach 50-tych sprawia, że to odcięcie jest nad wyraz autentyczne i nie naciągane, a możliwość wezwania pomocy - zredukowana do zera z przyczyn jak najbardziej oczywistych. Za to niezwykle oryginalne tło historyczne duży plus.

Język, że nawiążę to mojej umysłowej skazy, bardzo w porządku, chociaż (oui, c'est moi, votre Językowy Nazi!) aże mię wzdrygło, gdy przeczytałam "da mu możliwość realizowania jego chorych żądzy" (albo "chorej żądzy", sztuka jedna, albo "chorych żądz", sztuk dużo, inaczej nie chce być), ale było to tylko jedno wzdrygnięcie, osoba bez mojego defektu na umyśle by tego na pewno nie zauważyła. Styl i język barwny i gładki na tyle, że płyniesz od jednego słowa do drugiego, prześlizgujesz się przez zdania i ani się obejrzysz, a jesteś u kresu opowieści. Nieustanne przeskoki z jednego miejsca akcji do drugiego, z jednej perspektywy do drugiej podtrzymują napięcie.

No ale.

Od razu muszę podkreślić, że być może to "ale" wynika z mojego osobistego stosunku do horroru jako gatunku ogólnie, a slashera w szczególności - otóż to nawet nie to, że nie lubię, po prostu specjalnie mnie on nie interesuje. Szybko obojętnieję, nie jestem podatna na "jump scare'y", trochę (i raczej prędzej niż później) zaczyna mnie nudzić wysoka przewidywalność rozwiązań.

W czasie lektury "Dnia wagarowicza" wychodziło to na jaw jak nigdy. Na początku przejęta i poruszona, szybko przeszłam do irytacji ('rany, znowu trup, no ileż można!!!"), a wreszcie do obojętności ("O, trup. O, znowu trup. I znowu. I znowu. Trup. Trup. Zieeew"). Zaskoczenia zero (wiem, wiem, jak się chociaż odrobinę zna reguły gatunku to oczekiwanie na zaskoczenie byłoby naiwnością), przywiązywanie się do bohaterów odradzam, bo i tak zginą, poza tymi, co nie zginą, jak ktoś widział chociaż jeden teenager horror bez trudu zgadnie, kim będą ocaleni. Rysunek postaci w sumie całkiem przyzwoity, wiadomo, że nie jest to seria pogłębionych portretów psychologicznych, ale postacie (liczne, trup wszak ściele się gęsto) różnią się od siebie, mają własny charakter wraz z wadami, zaletami i słabościami, no, poza złolami, którzy są już tacy źli, że wręcz karykaturalni. Mazury, posępne, puste, bezludne, oddane we władanie przyrody, pełne tajemnic, mrocznych i strasznych, bardzo, bardzo na plus.

Zakończenie sugeruje "być może nastąpi ciąg dalszy", jeśli nie nastąpi to byłby w moich oczach dodatkowy plus, bo jest to zakończenie, które pozwala domyślić się wielu rzeczy, kilka wątków domknąć, kilka próbować zgadnąć, a nie stanowiłoby pójścia w stronę prostej dosłowności. Tak więc trzymam kciuki za BRAK ciągu dalszego :).

Wielbicielom slasherów polecam, tym, którzy nie wiedzą, czy są wielbicielami slasherów też, bo może się okaże, że są, wielbicielom horrorów niekoniecznie, bo niewiele jest tu do bania się, a horror jednak baniem się stoi, ale muszę wyznać, że ja oczekiwałam jednak czegoś więcej.

(chociaż bardzo miło robiło mi się na duszy, gdy trafiałam na wzmianki o Popielnie, kocham Popielno wielką miłością i jestem tam przynajmniej raz w roku, więc czytało mi się o nim wręcz błogo bez względu na to, jakie okropności rozgrywały się na terenie obecnej Stacji Badawczej PAN ;)).

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-07-09
× 8 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dzień wagarowicza
Dzień wagarowicza
Robert Ziębiński
6.7/10

Raz, dwa, trzy, w lesie zginiesz ty... Chciał uciec i się ukryć, ale od zabijania nie ma ucieczki. Dla byłego lekarza Armii Krajowej gęste mazurskie lasy są idealnym miejscem, aby nie rzucać się zana...

Komentarze
Dzień wagarowicza
Dzień wagarowicza
Robert Ziębiński
6.7/10
Raz, dwa, trzy, w lesie zginiesz ty... Chciał uciec i się ukryć, ale od zabijania nie ma ucieczki. Dla byłego lekarza Armii Krajowej gęste mazurskie lasy są idealnym miejscem, aby nie rzucać się zana...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Robert Ziębiński "Dzień Wagarowicza". Roman "Trop" cudem przeżywa wojnę z Niemcami, nie ucierpiał jakoś mocno, nie poddał się amnestii, tym samym ukrywał się w podziemnych tunelach, na Mazurach. Tam...

@emmeneea @emmeneea

„(…) lęk przed człowiekiem-zilkiem był silniejszy. Dlatego, gdy usłyszała rozchodzące się po lesie wycie, przyspieszyła kroku.” Horror nie jest gatunkiem po który często sięgam, ale „Dzień wagarow...

@mzksiazka @mzksiazka

Pozostałe recenzje @S.anna

Słodkich snów
"Słodkich snów. Wszyscy macie źle w głowach, tom 4" Martyna Pawłowska-Dymek

Zabierając się za lekturę każdego kolejnego tomu serii "Wszyscy mamy źle w głowach" odkrywam, że, o rany, ja się naprawdę stęskniłam za bohaterami! Są to bohaterowie nas...

Recenzja książki Słodkich snów
Zawracanie głowy
"Zawracanie głowy" Monika B. Janowska

Niektórzy twierdzą, że praca asystentki na poczcie musi być nudna. A to właśnie tam, w najmniej oczekiwanym momencie Adriannę spotka... Ale o tym właśnie jest ta his...

Recenzja książki Zawracanie głowy

Nowe recenzje

Jaskinie umarłych
"Jaskinie umarłych", Katarzyna Wolwowicz
@kasienkaj7:

"Po godzinie stał już na miejscu zbrodni. Czerwona Jama była jaskinią położoną blisko drogi krajowej numer trzy..." "J...

Recenzja książki Jaskinie umarłych
Sobowtórka
"Sobowtórka", Sarah Bonner
@kasienkaj7:

Megan i Leah to siostry bliźniaczki, identyczne jak dwie krople wody. Gdy Megan znajduje w telefonie męża SWOJE zdjęcie...

Recenzja książki Sobowtórka
Jestem gotowa
Trudna walka
@Grzechuczyta:

Szczęście, które pojawia się w życiu człowieka bywa chwilowe i niekiedy jest można powiedzieć krótkim wyjątkiem w paśmi...

Recenzja książki Jestem gotowa
© 2007 - 2024 nakanapie.pl