Dziewczynka, która widziała zbyt wiele recenzja

"Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" - Małgorzata Warda

Autor: @beacia3993 ·5 minut
2012-12-23
Skomentuj
2 Polubienia
Moja ocena: Brak (Dlaczego? Odpowiedź niżej)

Książkę skończyłam kilka dni temu, lecz ani wtedy, ani dziś, nie potrafię znaleźć właściwych słów, by opisać to, co czuję. Nadal, gdy myślę o historii Aarona i Ani, mam w głowie taką samą pustkę, jak zaraz po odłożeniu powieści na półkę.

Po przeczytaniu dopiero zdaję sobie sprawę, jak wielką jestem szczęściarą. Mam dom, rodzinę, z którą się kłócę i którą mimo wszystko kocham nad życie, cudownych przyjaciół, bez których nie wiem co bym zrobiła, i właściwie nie zdarzyło się w moim życiu nic, tak bardzo tragicznego, jak to, co spotkało dwójkę bohaterów tejże książki. 

Nie jest to wesoła historia. Ania i Aaron to rodzeństwo, są dla siebie wszystkim. Trudno się dziwić, poza sobą nie mają praktycznie nikogo. Po tym, jak ich matka zaczyna chorować, trafiają pod opiekę ciotki. Niestety miejsce, gdzie mieli odpocząć od fanaberii swej rodzicielki, zmienia się w piekło i staje się miejscem przemocy. Z każdą stroną poznajemy coraz mroczniejszą przeszłość tej dwójki dzieci, które nie potrafią sobie poradzić, z tym, co ich spotkało. Pewnego dnia Ania idzie na policję i zgłasza, że została zgwałcona... przez Aarona.

Książkę czytało się błyskawicznie, szkoda tylko, że pisanie o niej nie idzie tak łatwo. Najchętniej zostawiłabym po prostu: "Książka poruszająca, ma swoje wady, mimo wszystko polecam każdemu." Niestety tak się nie da.

Jedno jest pewne, o trudnych sprawach pisze się trudno i dlatego należą się wielkie brawa autorce, za to, że nie poszła na łatwiznę, tylko odważyła się poruszyć tak ciężki temat. Niestety nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to właśnie sam temat tak mną wstrząsnął, bo książka, jako taka pozostawia wiele do życzenia.

Przede wszystkim denerwowało mnie nie trzymanie się chronologii, z jednej strony taka forma pomaga stopniować napięcie i wprowadza element tajemniczości, z drugiej jednak często nie miałam pojęcia czy to jeszcze przeszłość, czy już przeskoczyliśmy do teraźniejszości. To, samo w sobie, jeszcze mogłabym wybaczyć, gdyby nie popsuło mi obrazu całej historii. Niestety tak się stało, więc stawiam autorce ogromnego minusa.

Następną rzeczą, a raczej osobą, która mi przeszkadzała, była główna bohaterka. Trudno powiedzieć o niej rozkapryszona dziewczynka, biorąc pod uwagę fakt, że nie była zbytnio rozpieszczana, ale jej zachowanie było nawet więcej niż denerwujące i z upływem lat nie stawało się ani trochę mniej dziecinne. To sprawiało, że Aaron, postać, która naprawdę mnie urzekła, musiał brać na siebie nie tylko swoje, ale także jej problemy.

No i w końcu zakończenie, które było zupełnym przeciwieństwem tego, czego się spodziewałam. Zazwyczaj uwielbiam otwarte zakończenia w książkach, moja bujne wyobraźnia ma wtedy pole do popisu, jednak tutaj zdecydowanie mi czegoś brakowało. Pamiętam, jak tuż przed końcem, spostrzegłam, że zostało tylko kilka stron i aż oczy mi się otworzyły ze zdumienia. Co, to już koniec?! Ale jak to?! Przecież jest jeszcze tyle do powiedzenia! Tak mniej więcej brzmiały moje myśli. Nie chcę zgłębiać się w szczegóły, by nie zdradzić za dużo, nie mniej uwierzcie mi, że będziecie czuli głęboki niedosyt po przeczytaniu ostatniego zdania.

Do tej pory skupiałam się na wadach, ale przecież ta książka ma również wiele zalet. Poruszający, trudny temat, który skłania do refleksji to z pewnością jedna z nich. Tej powieści nie można zaliczyć do kategorii błahych, o których zapomnisz następnego dnia, z pewnością nie. Jeszcze przez dłuższy czas myślałam o historii rodzeństwa, które zostało w tak brutalny sposób potraktowane przez los, a w nocy, zaraz po przeczytaniu, nie mogłam zmrużyć oka. Fakt, że gdzieś są ludzie, którzy potrafią tak traktować innych, napełnił moje serce bólem, lękiem, a oczy łzami.

Bardzo utożsamiłam się z Aaronem, jest to postać, która naprawdę porusza. Podejrzewam, że niewielu ludzi, potrafi wyobrazić sobie, co ten chłopiec czuł, a mimo to skupiał się głównie na swojej siostrze, nie na sobie samym. Właściwie do żadnej z postaci, oprócz tytułowej dziewczynki, nie mam większych zastrzeżeń i chodzi mi tu oczywiście o samo ich przedstawienie, bo to, jakim obrzydzeniem napawał mnie chłopak Gabrysi oraz ona sama, która w żaden sposób nie reagowała na cierpienia dzieci, jest chyba oczywiste.

Ostatecznie wymieniłam zdecydowanie więcej wad, niż zalet, jednak to nie świadczy o tym, że jest to zła książka. Wręcz przeciwnie. Jak już na początku wspomniałam, mimo że czuję głęboki niedosyt, uważam, że nie da się przejść obok niej obojętnie i nie żałuję ani chwili, jakie z nią spędziłam. Dziękuję pani Małgorzacie za tak poruszającą powieść.

Wiem, że w recenzji pojawiło się wiele sprzeczności, ale właśnie tak to miało wyglądać, bo tak też się czuję, jestem rozdarta, ponieważ wiem, że tę historię można było przedstawić w bardziej prosty sposób i właśnie tą prostotą poruszyć serca ludzi, jednak wiem także, jak bardzo, mimo wszystko, przeżywałam tą powieść. Tego, co czułam podczas czytania, nie potrafię wyrazić słowami i chyba nikt nie znajdzie odpowiednich, dlatego pozostawiam "Dziewczynkę, która widziała zbyt wiele" bez oceny, ponieważ niezależnie jaką liczbę tam wstawię, zawsze będzie mi się wydawało, że z jednej strony to za dużo, a z drugiej za mało.

Jeszcze pozwolę sobie wspomnieć kilka słów o oprawie graficznej. Lubię książki Prószyńskiego. Zawsze mają ciekawe okładki, mało błędów, literówek, jednak jest coś co mnie w nich bardzo denerwuje, mianowicie reklamy po wewnętrznej stronie okładki. Możliwe, że ja miałam takiego pecha, ale w każdej książce z tego wydawnictwa, jaką miałam okazję przeczytać, były zapowiedzi nowości książkowych, które doprowadzały mnie do zawału serca. Ja rozumiem, że można delikatnie zareklamować pozostałe książki, które prawdopodobnie mogą się spodobać czytelnikowi, ale żeby tak na całą stronę? Ludzie, opamiętajcie się. Co do samej "Dziewczynki...". Okładka mi się podoba, prosta, w pewien sposób chwytająca za serca. Większych błędów, czy literówek nie zauważyłam, czyli ogólnie wydawnictwo spisało się dobrze i gdyby nie to, o czym wspomniałam wcześniej, byłabym całkowicie usatysfakcjonowana.


Jeszcze wspomnę, że książka przywędrowała do mnie w ramach wspaniałej akcji Włóczykijka: spopa1.blogspot.com
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dziewczynka, która widziała zbyt wiele
3 wydania
Dziewczynka, która widziała zbyt wiele
Małgorzata Warda
8.2/10
Seria: Mistrzynie Polskich Kryminałów

Ile można poświęcić dla ukochanej osoby? Aaron i Ania są dla siebie całym światem. Kiedy ich matka zaczyna chorować, trafiają pod opiekę ciotki. Jej dom, który dziewczynka pamięta jako niezwykle piękn...

Komentarze
Dziewczynka, która widziała zbyt wiele
3 wydania
Dziewczynka, która widziała zbyt wiele
Małgorzata Warda
8.2/10
Seria: Mistrzynie Polskich Kryminałów
Ile można poświęcić dla ukochanej osoby? Aaron i Ania są dla siebie całym światem. Kiedy ich matka zaczyna chorować, trafiają pod opiekę ciotki. Jej dom, który dziewczynka pamięta jako niezwykle piękn...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Dzieci są obserwatorami. Ich postrzeganie jest bardziej złożone, cieszą się z drobnych rzeczy, które dla dorosłych pozbawionych filtrów dzieciństwa bywają niewidzialne. Kim jesteśmy w ich oczach? Z p...

@kuklinska.joanna @kuklinska.joanna

Życie niektórych ludzi nie jest usłane różami, wręcz przeciwnie – każdego dnia borykają się ze strachem, lękiem i przemocą poszukując wyjścia z beznadziejnych sytuacji. Wtedy na pomoc przychodzi im m...

@kubera_anna @kubera_anna

Pozostałe recenzje @beacia3993

Magiczna gondola
Z Wenecją w tle...

Nie będę ukrywać, że do Wenecji mam wielką słabość. Od dawna marzę, aby zwiedzić to miasto i nie tracę nadziei, że kiedyś będę miała taką okazję. Na chwilę obecną, nies...

Recenzja książki Magiczna gondola
Stokrotki w śniegu
"Stokrotki w śniegu" - Richard Paul Evans

Jak wszyscy wiedzą, zbliżają się święta, z tego powodu kupiłam "Stokrotki w śniegu", z myślą, że przyjemnie będzie usiąść w świąteczny dzień i zagłębić się właśnie w taką...

Recenzja książki Stokrotki w śniegu

Nowe recenzje

Ani słowa o rodzinie
Rodzina, ach rodzina...
@ewelina.czyta:

Dziś przyszła pora napisać kilka słów o książce, która mnie niezwykle urzekła, a zarazem pozwoliła docenić moją własną ...

Recenzja książki Ani słowa o rodzinie
Bumerang
"Droga do odnalezienia siebie bywa długa i… sam...
@Mirka:

@Obrazek „pierwszą zasadą jest mieć zasady” Na nasze dorosłe życie wpływa wiele czynników, ale najbardziej znacz...

Recenzja książki Bumerang
Syn pastora
Kornwalia, wrzosy, miłość
@intermissio...:

☕ To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Autora, więc zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Okładka w ża...

Recenzja książki Syn pastora
© 2007 - 2024 nakanapie.pl